Quantcast
Channel: Blog Chemirol
Viewing all 157 articles
Browse latest View live

Czy siać kukurydzę? cz. 2. Nawożenie

$
0
0

W ostatnim wpisie starałem się Was przekonać, że uprawa kukurydzy nadal może być dochodowa. Nie warto podejmować decyzji, kierując się emocjami, gdyż wyniki wieloletnie pokazują, że przeważnie dochód z hektara jest wyższy niż w przypadku uprawy innych roślin.

Rozpatrując uprawę kukurydzy, musimy już na samym początku zastanowić się nad wieloma aspektami. Czy będzie to siew w monokulturze czy w płodozmianie? Na jakim typie gleby? O jakiej zasobności? Te z pozoru błahe pytania już na wstępie mogą nam dać różne odpowiedzi. Jeżeli siejemy kukurydzę w monokulturze, z całą pewnością musimy bardzo dużo uwagi poświęcić odpowiedniemu dokarmieniu rośliny. Trzeba zbilansować uzyskany plon i dostarczone ilości nawozów, a następnie dostosować nawożenie zasadnicze pod plon, który planujemy uzyskać. Oczywiście w tym przypadku bardzo ważnym elementem, na który musimy patrzeć, jest zasobność i klasa gleby.

Pamiętajcie, że aby wytworzyć ok. 10 t ziarna + słomy, kukurydza musi pobrać z gleby ok. 200 kg azotu, 80 kg fosforu i 220 kg potasu. Oczywiście nie musimy dostarczać takiej ilości tych makroskładników wraz z nawozami, ponieważ pewną ich część roślina pobierze z gleby (dzięki jej naturalnej zasobności bądź też wyniku mineralizacji resztek pożniwnych rośliny przedplonowej). Bardzo często roślina wykorzystuje także nawożenie przedplonu. W pełnym wykorzystaniu makroskładników znajdujących się w glebie ogromne znaczenie ma pH gleby. Bardzo dobrym trendem obserwowanym w ostatnich latach jest podkreślanie wagi, którą spełnia w nowoczesnym rolnictwie odpowiedni odczyn gleby. W uprawie kukurydzy to zjawisko jest szczególnie dobrze widoczne, ponieważ na glebach o niskim odczynie, gdzie pH spada poniżej 5,5, bardzo często możemy odnotowywać objawy niedoboru fosforu. Na takich plantacjach ważniejsze od zwiększenia dawki nawozu zawierającego fosfor będzie uregulowanie odczynu gleby, ponieważ roślina nie może pobrać tego makroskładnika ze względu na proces zwany „uwstecznianiem fosforu”, mimo że może on występować w glebie nawet w nadmiarze.

 „Uwstecznianie” polega na zamianie cząsteczek fosforu w formy nie pobierane przez system korzeniowy roślin. Stąd – gospodarując na słabszych ziemiach – bardzo często dziwimy się, gdy wyniki analiz glebowych pokazują dobre zaopatrzenie gleby w fosfor, co zupełnie nie jest zgodne ze stanem obserwowanym podczas wegetacji. Wapnowanie powinno być podstawą w planowaniu technologii nawożenia mineralnego, ponieważ właściwy odczyn gleby to właściwa droga do stworzenia idealnych warunków do rozwoju roślin. Dla większości roślin rolniczych wartość pH powinna wahać się w przedziale 6,0-6,5, natomiast kukurydza zaliczana jest do grupy bardzo wrażliwej na zakwaszenie gleby i optymalne pH wynosi 6,6-7,0. Pamiętajcie, że wyrównywanie odczynu gleby to nie tylko wprowadzenie do gleby wapna. Bardzo ważnym pierwiastkiem jest także magnez, który należy uwzględniać szczególnie wtedy, gdy chcemy poprawić pH gleb kwaśnych.  

W praktyce stosuje się bardzo różne technologie nawożenia. Nie da się ukryć, że bardzo często uzależnione są one od bieżących cen nawozów dostępnych na rynku. Można skorzystać z produktów blendingowanych, gdzie w jednej granuli znajdują się trzy najważniejsze makroskładniki: azot, fosfor i potas. Przy uprawie kukurydzy należy wybierać zwłaszcza nawozy o właściwym stosunku fosforu do potasu (ok. 1,5-2:3). Nadal popularne pozostaje także stosowanie produktów, które zawierają te makroskładniki indywidualnie, tj. soli potasowej czy fosforanu amonu (ten ostatni często aplikowany jest w dozowniki do precyzyjnego wysiewu nawozu podczas siania kukurydzy). W przypadku nawożenia azotem powinniśmy pamiętać o fizjologii kukurydzy i uwzględnić fakt, że roślina ta najszybciej pobiera go od fazy 7. liścia właściwego (co oznacza, że powinien on znajdować się w glebie w formie dostępnej dla roślin). Część z nawozów zawierających ten składnik wymaga przykrycia glebą, ponieważ występują one w formie, która może się łatwo utlenić, co spowoduje utratę części składnika wprowadzonego do nawożenia. Pamiętajmy, że zbyt duże dawki nawozów mineralnych mogą prowadzić do spadku plonu (mamy do czynienia z efektem tzw. zasolenia gleby), dlatego ważne jest, aby określić dawkę, która uwzględni zarówno ilość składników, które już mogą się znajdować w glebie, potrzeby rośliny do wytworzenia zakładanego plonu, jak i klasę gleby. Na glebach cięższych z reguły stosuje się dawki wyższe niż na glebach słabszych.


Czy siać kukurydzę? Niełatwy wybór odmiany, cz. 1

$
0
0

Znany jest powszechnie fakt i nikogo nie trzeba przekonywać, że największy wpływ na powodzenie uprawy kukurydzy mają warunki środowiskowe i agrotechnika, a odmiana decyduje w około 30%. A zatem czy warto poświęcać czas i energię na wybór właściwego mieszańca kukurydzy, tym bardziej że nie ma idealnego?

Zdecydowanie tak. Miniony sezon wegetacyjny obfitował w szczególnie dużą liczbę skrajnych pogodowo i niekorzystnych zjawisk dla kukurydzy. Wielu producentów może twierdzić, że w takich warunkach (szczególnie wysokie upały od połowy lipca do końca sierpnia) żadna odmiana nie wykaże w pełni swojego potencjału. I jest to częściowa prawda, ale… drugą stroną medalu jest możliwość takiego doboru odmian, które w najbardziej skrajnych warunkach pogodowych będą minimalizowały ryzyko wystąpienia strat w plonie. Ileż to razy można spotkać gospodarstwa ryzykujące wysiew mieszańców tylko jednej hodowli (podobna pula genetyczna) czy też z wyraźnym ukierunkowaniem na zbyt wysokie FAO względem regionu. Takie decyzje, zależne wyłącznie od rolnika, powodują zwiększenie ryzyka gospodarowania, a w takich sezonach jak miniony bywa, że generują wysokie koszty. Oczywiście ochrony przeciw promieniom słonecznym jeszcze nie wynaleziono, ale też takie okresy nie trwają w naszych warunkach długo i w tym względzie ryzyko można zmniejszyć przez dobór odmian o szerszej skali wczesności. Cóż zatem robić? Różne mieszańce kukurydzy reagują odmiennie na systemy uprawy, poziom nawożenia, herbicydy czy czynniki stresowe, jak np. wiosenne chłody, zaskorupienie gleby, brak wilgoci w glebie w krytycznych fazach rozwoju roślin. Warto pamiętać, że w związku ze znacznym zróżnicowaniem „genetycznej bazy’’ mieszańca rozmaite odmiany mogą nie wykazywać jednakowych zachowań na wymienione czynniki w tym samym czasie i miejscu. Im więcej wiemy o kukurydzy, tym łatwiej jest podejmować właściwe decyzje dotyczące wyboru odmiany. Warto wiedzieć, na co zwracać szczególną uwagę, co oznaczają różnego rodzaju skróty pojawiające się w charakterystyce odmiany oraz jak przekłada się to na praktykę.

 

Pochodzenie genetyczne odmiany:

  • linie hodowlane tworzące ziarno typu dent (genetyka amerykańska);
  • linie hodowlane tworzące ziarno typu flint (genetyka europejska).

Na bazie linii typu flint oraz typu dent tworzy się w Europie formy pośrednie flint/dent, których celem jest kumulacja najcenniejszych zalet tych dwóch krańcowo różnych typów genetycznych. Co zasadniczo różni obydwa typy: flint i dent, a ma bezpośrednie przełożenie na zachowanie rośliny opartej na takiej genetyce na polu?

 

Termin siewu
  • FLINT mogą być siane w niedogrzaną glebę, tj. 5–6˚C i są bardzo przydatne w skrajnych rejonach uprawy kukurydzy w Polsce, pozwalają także na optymalizację czasu siewu przy dużych areałach kukurydzy w gospodarstwie, umożliwiają uprawę kukurydzy na glebach wolno nagrzewających się, zimnych, gliniastych;
  • DENT – siew tylko w dobrze ogrzaną glebę, tj. 8–12˚C), należy je przeznaczać na gleby szybko nagrzewające się, lekkie.

 

Tolerancja na chłody

W fazie 8 widocznych liści (V6) następuje genetyczna determinacja liczby rzędów w kolbie, a w fazie V12 kształtuje się potencjalna ilość ziaren w rzędzie, a tym samym na kolbie. Odmiana o dużej tolerancji na chłody tworzy większą liczbę rzędów ziarna w kolbie oraz ziaren w rzędzie, co daje znakomitą pozycję wyjściową do pełnego wykorzystania potencjału plonotwórczego odmiany. Należy jednak pamiętać, że pozostaje jeszcze newralgiczna faza kwitnienia oraz nalewania ziarna skrobią.

  • FLINT – odznacza się bardzo dobrą tolerancją na chłody; mieszańce przydatne do uprawy w rejonach centralnych i północnych, a także do wcześniejszego lub optymalnego terminu siewu w rejonach południowych;
  • DENT – cechuje się umiarkowaną do słabszej tolerancją na chłody; uprawa w rejonach cieplejszych o małym ryzyku występowania chłodów.

 

Robert Oliwa, Dyrektor Działu Nasion PUH Chemirol

 

*Fot. 1: Odmiany typu flint można rozpoznać po zbliżonym do okrągłego kształcie ziarna. Odznaczają się one dobrą tolerancją na chłody.

**Dalsza część artykuły pojawi się na naszym blogu w przyszłym tygodniu.

Czy siać kukurydzę? Niełatwy wybór odmiany, cz. 2

$
0
0

W ubiegłym tygodniu rozpoczęliśmy charakterystykę dostępnych na rynku polskim odmian kukurydzy. W kwestii pochodzenia genetycznego odmian wyodrębniliśmy linie hodowlane tworzące ziarno typu dent oraz te, tworzące ziarno typu flint. Kontynuujemy to rozróżnienie, wskazując, co jeszcze – poza omówionymi już czynnikami – różni oba typy i ma bezpośrednie przełożenie na zachowanie rośliny na polu. Ponadto skupiamy się na takich parametrach oceny odmian jak typ kolby i obsada roślin.

Oddawanie wody z ziarna, tzw. dry down

Dry down (z ang.) oznacza tempo, w jakim ziarno oddaje wodę, począwszy od fazy czarnej plamki. Cecha jest bardzo istotna, gdyż ma wpływ na termin zbioru. Zależy m.in. od czasu otwarcia liści okrywowych kolby – koszulek, masy tysiąca nasion, rodzaju bielma ziarna oraz natężenia czynnika zieloności roślin – stay green.

  • FLINT – mają szkliste bielmo ziarna (struktury skrobi połączone są cząstkami białka), o dużej MTZ i o kształcie zbliżonym do okrągłego; koszulki wcześniej stają się luźniejsze, mocniejszy efekt stay green, co spowalnia oddawanie wody. W praktyce oznacza to, że oddaje wodę szybciej niż dent w fazie do 30% wilgotności i w równym tempie do ok. 23–25% zawartości wody w ziarnie przy przeciętnych warunkach pogodowych dla Polski.
  • DENT – mieszańce tego typu mają mączyste bielmo ziarna (pomiędzy strukturami skrobi jest powietrze), o niższej MTZ i płaskim kształcie, a koszulki później stają się luźniejsze. Początkowo oddaje wolniej wodę niż flint, a następnie po osiągnięciu 30% wilgotności ziarna gwałtownie zaczyna przyspieszać oddawanie wody – nawet do 18–19% w sprzyjających warunkach, tzn. w czasie długiej i suchej jesieni bez przymrozków.

W minionym roku przymrozek w połowie października przerwał procesy życiowe roślin, w tym oddawanie wody z ziarna, i odmiany o typie ziarna dent wykazywały większą wilgotność ziarna o 4–5% aniżeli tej samej klasy wczesności odmiany w typie ziarna flint lub pośrednim. W praktyce oznacza to, że im większe jest ryzyko wystąpienia jesienią wczesnych przymrozków, tym uprawa odmian na ziarno typu dent lub pośrednich, zbliżonych do dent, niesie ze sobą większe ryzyko konieczności zbioru ziarna o wysokiej wilgotności.

 

Wigor siewek

Cecha ta określa zdolność nasion do szybkiego skiełkowania i energicznego wzrostu w początkowej fazie rozwoju roślin. Jest pochodną genetyki – flint/dent, oraz warunków środowiskowych. Szczególnie w początkowej fazie kiełkowania, tj. do ok. 14 dni po siewie, wigor jest bardziej uzależniony od jakości somatycznej nasion aniżeli genetycznego pochodzenia odmiany. Nasiona wyprodukowane w bardziej sprzyjających warunkach wzrostu, rozwoju i zbioru kukurydzy nasiennej będą miały lepszy wigor siewek. Wigor siewek ocenia się za pomocą tzw. cold testu polegającego na poddawaniu nasion przez pierwsze 7 dni działaniu niskiej temperatury (10°C) przy braku światła, a kolejne 6 dni wpływom wyższej temperatury (25°C) przy umiarkowanemu naświetleniu. Hodowcy nie mają prawnego wymogu umieszczania wartości tego parametru na świadectwie jakości, lecz wielu z nich przeprowadza takie badania we własnym zakresie i przy dobrej woli może takiej informacji udzielić. Przy trendzie do wcześniejszego siewu kukurydzy parametr ten ma kolosalne znaczenie dla rolnika w perspektywie powodzenia takiej decyzji. Jak bumerang wraca też pytanie, czy nasiona grubsze są lepsze od drobniejszych. Często zdarza się, że rolnicy nie chcą drobniejszych nasion, nawet jeśli aktualnie sprawdzona siła kiełkowania jest wyższa od nasion grubszych tej samej odmiany! Mając na uwadze większą ilość materiałów zapasowych w grubszym ziarnie, warto takie nasiona wysiać, jeśli planujemy siać głębiej (niezbędna większa ilość wody do napęcznienia), a nasiona drobniejsze przeznaczyć na płytszą głębokość siewu. Warto pamiętać, że 1 dzień opóźnienia w terminie kwitnienia w stosunku do porównywalnej odmiany rosnącej bez zakłóceń, skutkuje opóźnieniem zbioru do ok. 1 tygodnia!

 

Typ kolby i obsada roślin

Każdy mieszaniec kukurydzy posiada optymalną obsadę roślin, przy której uzyskuje najwyższy potencjał plonowania. Zwykle zależy to od typu kolby.

  • kolba typu fix – mieszaniec wytwarza niemal taki sam rozmiar kolby, niezależnie od obsady roślin na polu – w zakresie pewnej tolerancji. Mieszańce tego typu uprawiane w optymalnej dla siebie obsadzie – wyższej niż rekomendowane dla danych warunków – są najwyżej plonującymi odmianami. Z reguły tworzą niskie rośliny, a przez zwiększoną obsadę zwiększa się powierzchnię liści, a co za tym idzie potencjał plonowania. Zbyt rzadki siew tego typu odmian skutkuje ograniczeniem powierzchni liści (mniej promieni słonecznych pada na liść), a w konsekwencji ograniczeniem potencjału plonotwórczego odmiany;
  • kolba typu flex – elastyczna, zmieniająca wielkość; mieszaniec wytwarza kolbę elastyczną, tzn. dłuższą lub/i grubszą przy mniejszej obsadzie na polu i ograniczonej wewnętrznej konkurencji pomiędzy roślinami w łanie. Są to bardzo wartościowe odmiany w warunkach:
  1. Spadku obsady wskutek stresowych warunków środowiska w fazie kiełkowania – siew w zimną i mokrą glebę, zła uprawa.
  2. Asekuracji przeciw suszy – siane w obniżonym zagęszczeniu zabezpieczają osiągniecie przyzwoitego plonu, natomiast w latach o zwiększonych opadach formują większe kolby, co znacznie zwiększa plon.
  3. Uprawy kukurydzy w monokulturze. Problemem w takich warunkach jest utrzymanie właściwej dla danej odmiany tolerancji na wyleganie, gdyż na skutek nagromadzenia ogromnej ilości patogenów chorobotwórczych na resztkach pożniwnych obniżeniu ulega obsada roślin. W konsekwencji mniejsza jest wewnętrzna konkurencja pomiędzy roślinami, które pogrubiają łodygę, niżej zawiązują kolbę, zwiększając tym samym tolerancję na wyleganie. Zmniejszeniu ulega także ryzyko istotnej straty plonu, gdyż zwiększony rozmiar kolb w dużej części kompensuje straty wynikającej z niższej obsady roślin na polu.
  4. Niskiej zasobności gleb w składniki pokarmowe. Obniżenie gęstości siewu powoduje, że mniej roślin na jednostce powierzchni tworzy mniejszą masę wegetatywną. W związku z tym, większa ilość składników pokarmowych jest transportowana do kolby w celu wypełniania ziarna, co polepsza efekt plonotwórczy. Natomiast konsekwencją ewentualnego zwiększenia obsady roślin jest zmniejszenie sztywności łodygi (wskutek konkurencji pomiędzy roślinami o wodę, światło i składniki pokarmowe) przez wytwarzanie wyższych rośliny z mniejszą średnicą łodygi i zbyt wysokim umieszczeniem kolb na łodydze, co zwiększa ryzyko wylegania łodygowego.

 

Robert Oliwa, Dyrektor Działu Nasion PUH Chemirol

 

*Fot. 1. Robert Oliwa: Mieszańce w typie dent wytwarzają ziarno o płaskim kształcie z charakterystycznym zagłębieniem. Są mniej odporne na chłód.

**Ostatnia część artykułu pojawi się na naszym blogu w przyszłym tygodniu.

Czy siać kukurydzę? Niełatwy wybór odmiany, cz. 3

$
0
0

Pod koniec ubiegłego roku szczególną uwagę poświęciliśmy najważniejszym parametrom charakteryzującym odmiany kukurydzy dostępne na rynku polskim. W kwestii pochodzenia genetycznego odmian wyodrębniliśmy linie hodowlane tworzące ziarno typu dent oraz te, tworzące ziarno typu flint, i w ramach tego rozróżnienia rozpatrywaliśmy kwestie oddawania wody z ziarna oraz wigoru siewek, a ponadto przyglądaliśmy się także typom kolb i obsadzie roślin. Aby właściwie podsumować te obszerne rozważania, opowiemy dziś o istotnych z punktu widzenia oceny odmian: tolerancji na suszę oraz potencjale plonowania i tolerancji na wyleganie. 

Tolerancja na suszę

Dotychczasowa strategia ubezpieczania się przeciwko skutkom suszy w najbardziej krytycznej dla kukurydzy fazie kwitnienia polegała na wysiewie mieszańców o typie kolby flex w niższej obsadzie. Jednakże hodowcy wyselekcjonowali odmiany bardzo tolerancyjne na suszę w tym okresie, które swój potencjał plonowania wykazują nawet przy wyższej obsadzie roślin na polu. Dotyczy to przede wszystkim odmian o typie kolby fix, które mają skłonność do wyrzucania znamion w czasie pełni pylenia (maksymalna produkcja pyłku) wskutek genetycznej predyspozycji kierowania wody do znamion, nawet w warunkach długotrwałej, suchej i słonecznej pogody. Wiele odmian opóźnia wtedy wyrzucanie znamion, przez co jedynie resztki pyłku z końcowego okresu pylenia padają na znamiona, powodując zapłodnienie. Wysypywanie się pyłku przy kompletnym braku znamion nosi nazwę protandrii. Brak pyłku na kolejno pojawiających się znamionach skutkuje jałowością kolby, czyli brakiem zapłodnionych ziarniaków, przede wszystkim w górnej części kolby, a w konsekwencji obniżką plonu. Genetyczna synchronizacja pylenia i wyrzucania znamion, nawet w niesprzyjającym dla tego procesu przebiegu pogody, jest podstawowym źródłem tolerancji na suszę odmian o typie kolby fix.

U mieszańców typu flex wielkość kolby jest zmienna i zależy od obsady roślin na polu.
Fot. 2., Robert Oliwa: U mieszańców typu flex wielkość kolby jest zmienna i zależy od obsady roślin na polu.

 

Potencjał plonowania i tolerancja na wyleganie

Cechy te powinny być rozpatrywane razem przy wyborze odmiany. Tolerancję na wyleganie należy rozpatrywać w dwóch aspektach:

  • pierwotna – odmiany tworzą grubą, silną łodygę o dużej odporności na wyleganie, lecz nieco „ograniczonym‘’ potencjale plonowania, gdyż składniki pokarmowe wykorzystywane są w równym stopniu do budowania mocnej łodygi, jak i do nalewania ziarna. Odmiany te kończą procesy życiowe wraz z uformowaniem się czarnej plamki w ziarniaku i mogą być narażone na choroby fuzaryjne łodygi, a tym samym na zwiększone wyleganie. Dlatego bardzo istotne jest, aby nie pozostawiać takich odmian zbyt długo na polu! Są to zwykle odmiany starszego typu, tzw. quick death, w którym nie ma „genu zieloności” lub jego ekspozycja jest niewystarczająca.
 
  • nabyta – odmiany o bardzo wysokim potencjale plonowania typu stay green, które są też bardziej tolerancyjne na choroby w końcowym etapie wegetacji. Rośliny są ciągle zielone nawet po całkowitym wypełnieniu ziarna skrobią. Po okresie powstania tzw. czarnej plamki w ziarniaku – czyli będącej objawem fizjologicznego zakończenia nalewania skrobi ziarniaka, zielone rośliny produkują (ciągle trwa fotosynteza) składniki pokarmowe. Asymilaty kierowane są do łodygi, znacznie poprawiając tolerancję na wyleganie w końcowym okresie wegetacji. Odmiany te mogą jednak być bardzo zawodne w warunkach przedwczesnego zakończenia wegetacji roślin, co następuje z reguły w okolicznościach:
    • ryzyka wystąpienia wczesnych przymrozków – łodygi nie zostały wzmocnione wskutek ustania procesów fizjologicznych w roślinie; wybór późnych mieszańców dla rejonu opartych na odmianach z mocnym efektem stay green jest więc bardzo ryzykownym rozwiązaniem w kontekście wylegania;
    • w monokulturze, gdy duże nasilenie patogenów powoduje przedwczesne „unicestwienie” roślin, a tolerancja na wyleganie jest ciągle niedostateczna.
    • małej zasobności gleby w składniki pokarmowe i/lub niskiego poziomu nawożenia mineralnego. Podczas wypełniania ziarna wymagają dużego zasilenia w składniki pokarmowe. Można zadbać o dostatek azotu – głównego składnika plonotwórczego – w trakcie wegetacji nawożąc kukurydzę ostatni raz tuż przed zwarciem międzyrzędzi! Zwykle jest to nawóz płynny RSM, który posiada azot także w formie amidowej (dłużej rozkładającej się) i zapewni roślinie azot w trakcie nalewania ziarna. Jeśli składniki są dostępne w glebie, to wypełnianie odbywa się bez przeszkód, a po jego zakończeniu wyprodukowane cukry przemieszczane są do łodyg, poprawiając ich sztywność, zdrowotność, a tym samym tolerancję na wyleganie. Kiedy słońce świeci na łodygi, promienie słoneczne wchodzą w reakcję z cukrami, czego efektem jest purpurowy kolor łodyg.

 

Oznacza to zdolność do dłuższego pozostania roślin na polu bez ryzyka wylegania. Jeśli w glebie brakuje składników pokarmowych, wówczas następuje efekt kanibalizacji dolnych liści i łodygi przez transport składników pokarmowych zgromadzonych w tych częściach rośliny bezpośrednio do ziarna. Jeśli czynnikiem pozostającym w niedoborze jest azot, to jego przemieszczanie powoduje przedwczesne zamieranie rośliny, zwiększoną presję grzybów fuzaryjnych atakujących łodygę i tym samym ją osłabiających, a konsekwencją jest zwiększona podatność roślin na wyleganie łodygowe. Zasadniczą wiec kwestią jest wybór wysoko plonujących odmian typu stay green na stanowiska zasobne w składniki pokarmowe, a przede wszystkim potas i azot we właściwej proporcji.

 

Robert Oliwa, Dyrektor Działu Nasion, PUH Chemirol

 

*Fot. 1., Robert Oliwa: Odmiany typu fix mają zakodowaną wielkość kolby, niezależną od obsady.

**Zachęcamy do lektury poprzednich dwóch części powyższego artykułu, które zostały opublikowane na naszym blogu.

Magnez i siarka – brakujące filary wysokiego plonu

$
0
0

Powszechnie wiadomo, że plon uprawianych roślin jest wypadkową wielu czynników. Sezon 2015 potwierdził, że najważniejszym elementem w okresie wegetacji jest woda, drugim natomiast – zasobność w składniki pokarmowe i ich dostępność. O ile przebiegu pogody nie można regulować, tak świadome i zbilansowane nawożenie gwarantuje uzyskanie stabilnych i wysokich plonów z zachowaniem pożądanych parametrów jakościowych.

Zgodnie z prawem Liebiga składnik znajdujący się w najmniejszej ilości istotnie ogranicza potencjał plonotwórczy rośliny uprawnej. W praktyce najczęściej nie dotyczy to podstawowych makroskładników, takich jak azot, fosfor czy potas. Bardzo często problem niskiej zasobności dotyczy magnezu i siarki. Szacuje się, że około 70% powierzchni uprawnej w Polsce charakteryzuje się niską lub bardzo niską zawartością MgO. W ciągu ostatnich kilkunastu lat drastycznie zmalała dostępność siarki atmosferycznej – głównego źródła dla roślin – w skutek ograniczenia emisji spalin przemysłowych. Dlatego niezbędne jest dostarczenie Mg i S w celu uzyskiwania wysokich plonów.

Rola magnezu

Zasadniczą funkcją magnezu i siarki jest kontrola gospodarki azotowej. Oba składniki zwiększają wykorzystanie pobranego azotu, co w konsekwencji może prowadzić do mniejszego pobierania azotu przypadającego na jednostkę plonu. W praktyce oznacza to możliwość zmniejszenia dawki azotu – przy zachowaniu plonu na oczekiwanym poziomie.

Poza złożonymi funkcjami oba składniki pełnią specyficzną rolę w metabolizmie rośliny. Magnez odpowiada za dynamikę wzrostu korzeni, jak i pędów nadziemnych. Jego prawidłowy poziom w roślinie wspiera funkcjonowanie i efektywność pobierania składników pokarmowych i wody przez system korzeniowy. W rezultacie zwiększa się tolerancja na okresowe niedobory w czasie suszy oraz czynniki biotyczne, takie jak szkodniki i choroby.

Magnez jako główny składnik chlorofilu odpowiada za szybkość i wydajność fotosyntezy, dlatego jego prawidłowy poziom w roślinie pozwala na efektywny metabolizm, co wiąże się budowaniem plonu i jego jakości. To właśnie ten składnik ma istotny wpływ na parametry jakościowe upraw. W zbożach wpływa na poziom białka i aminokwasów, w rzepaku podnosi zaolejenie, w uprawie ziemniaka odpowiada za zawartość suchej masy, witaminy C i skrobi.

Niedobór tego składnika niezależnie od gatunku widoczny jest przede wszystkim na  starszych liściach położonych w najniższych piętrach. Objawy niskiego lub zupełnego braku Mg w roślinie widoczne są w postaci chloroz międzynaczyniowych (zob. fot. 1).

W zbożach widoczna jest tzw. „ paciorkowatość”, w której blaszka liściowa traci zabarwienie wzdłuż nerwów liści. Z kolei na liściach rzepaku (szczególnie starszych) widoczne są żółto-czerwone chlorozy między nerwami, które pozostają jasnozielone.

W praktyce na pola o niskiej i bardzo niskiej zasobności odpowiednim terminem stosowania nawozów zawierających magnez jest okres wczesnowiosenny. Jako składnik słabo wypłukiwany jego aplikacja przed sezonem wegetacyjnym podnosi zasobność gleby, a w konsekwencji dostępność dla roślin. Źródłem magnezu i siarki w czasie wegetacji może być również siedmiowodny siarczan magnezu, który zawiera 25% MgO oraz 50% SO3. Kilkukrotna aplikacja nalistna jest szybkim sposobem na pokrycie chwilowego zapotrzebowania w składniki.

Objawy niedoboru magnezu
Fot. 1. Objawy niedoboru magnezu

Rola siarki

Rola siarki w prawidłowym wzroście i rozwoju roślin jest ogromna. Oprócz funkcji plonotwórczej składnik ten reguluje cechy jakościowe plonu. Siarka bezpośrednio wpływa na jego wzrost poprzez zwiększenie pobrania azotu z gleby – intensyfikując produkcję biomasy. Lepsze wykorzystanie azotu przekłada się na wzmożoną produkcję białek, tłuszczów, cukrów i witamin.

Niedobór siarki w glebie w pierwszej kolejności wpływa na ograniczenie pobrania i efektywne wykorzystanie azotu. W konsekwencji prowadzi do słabszego wzrostu roślin, uwypuklonych liści oraz jasnozielonych chloroz. W praktyce jednak trudno odróżnić je od niedoboru azotu – zasadnicza różnica widoczna jest w barwie liści. Niedobór siarki widoczny jest w postaci jasnych chloroz na górnej części liści (młode części), przy żywo zielonych liściach u podstawy (zob. fot. 2). Natomiast chlorozy azotowe widoczne są na wszystkich liściach, niezależnie od wieku.

Objawy niedoboru siarki
Fot. 2. Objawy niedoboru siarki

Według GUS emisja siarki do atmosfery w ciągu ostatnich dwóch dekad zmniejszyła się trzykrotnie, a ilość siarki trafiającej do gleby sięga zaledwie 5-7 kg SO3 w ciągu roku (por. wykres 1). Takie ilości nie są w stanie pokryć potrzeb pokarmowych większości roślin, które wahają się od 60-130 kg SO3 w zależności od gatunku. Największe zapotrzebowanie wykazują rośliny oleiste, gdzie średnie pobranie sięga 150 kg SO3. Zboża plonujące na poziomie 8 t potrzebują około 50 kg SO3, natomiast rośliny okopowe – 40-50 kg.

Nawozy siarkowe powinny być stosowane z wyprzedzeniem w stosunku do nawozów azotowych. Dotyczy to szczególnie okresu wiosennego, kiedy aplikowane są pierwsze dawki azotu. W praktyce w pierwszej kolejności wysiewa się granulowany siarczan magnezu lub stosuje nawozy azotowe wzbogacone o siarkę. W czasie wegetacji odpowiednim źródłem siarki jest również aplikacja nalistna 5-procentowego roztworu siarczanu magnezu.

Wykres 1. Emisja siarki do atmosfery w latach 1999-2008
Wykres 1. Emisja siarki do atmosfery w latach 1999-2008

 

Oceniamy przezimowanie rzepaku ozimego

$
0
0

Kilka tygodni temu zastanawialiśmy się, czy czeka nas kolejna ciepła zima. Dzisiaj już wiemy, że niskie temperatury i silne wiatry przy braku okrywy śnieżnej zrobiły swoje, przez co część ozimin nie doczeka wiosny. 

W tym wpisie chciałbym przedstawić Wam, jak wygląda stan plantacji rzepaku ozimego w naszym kraju. Ocenę przeprowadzili Crop Managerowie uprawy rzepaku, którzy pobrali próby roślin z pola, a następnie przez kilka dni obserwowali, jak zachowują się, przechowywane w ciepłym pomieszczeniu z dostępem światła oraz wody. Oczywiście taka ocena nie jest jeszcze ostateczna, ponieważ kalendarz wskazuje dopiero początek lutego i zima w każdej chwili może jeszcze wrócić.

Analizując stan rzepaków, musimy pamiętać o bardzo krótkim okresie hartowania roślin, którego w części kraju praktycznie nie było. Święta Bożego Narodzenia były w ubiegłym roku rekordowo ciepłe, a pierwsze wyraźne spadki tempartur nastąpiły już tydzień później. Nie była to dobra sytuacja dla mocno uwodnionych roślin, które szczególnie były narażone na niszczycielskie działanie mrozów. Na niewielkim obszarze Polski Nowy Rok przyniósł opady śniegu, które uchroniły plantacje przed niską temperaturą i silnymi wiatrami, które pojawiły się kilka dni później. Taka sytuacja wystąpiła na Dolnym Śląsku oraz w pasie od południowych krańców Pomorza Zachodniego, przez zachodnią i środkową Wielkopolskę, aż do Wrocławia. W drugiej dekadzie stycznia mieliśmy do czynienia z łagodną zimą, przeplataną większymi uderzeniami mrozu, która przyniosła na zmianę: zwiększenie i zmniejszenie warstwy śniegu chroniącej rośliny na polach.

Po okresie siarczystych mrozów, będących wynikiem intensywnego oddziaływania arktycznego ośrodka wyżowego znad północnych regionów Uralu oraz Skandynawii, nadszedł czas na diametralną zmianę w pogodzie. Odwilż, z którą mamy do czynienia od ok. 23 stycznia, jest wynikiem przechodzenia zatoki niżowej z ciepłym frontem atmosferycznym przynoszącym ciepłe i wilgotne powietrze znad Atlantyku. Śnieg, który miejscami grubą pierzyną okrywał wielkopolskie pola, w ciągu kilku dni stopniał, ukazując miejscami skutki kilkunastostopniowych mrozów (cyt. za: Leszek Szewczuk).

Jak przeprowadzić lustrację plantacji pod kątem przezimowania? W warunkach, gdy rośliny wznowią wegetacje, jest to stosunkowo proste. Wystarczy wtedy ocenić, jaki procent roślin tworzy nowe przyrosty. Dodatkowo należy sprawdzić, w jakim stanie znajduje się „serce” rośliny, czyli stożek wzrostu oraz system korzeniowy. W momencie, gdy zobaczycie, że szyjka korzeniowa lub korzeń brunatnieją, to znak, że roślina może mieć duże problemy z przezimowaniem. Druga metoda, bardziej właściwa dla obecnie panujących warunków, to wykopanie roślin z pola razem z glebą i trzymanie w ciepłym pomieszczeniu z dostępem do światła. Większość ocen, które zobaczycie poniżej, została wykonana właśnie tym sposobem. Jeżeli roślina wypuści nowe zawiązki liści ze stożka wzrostu, to znak, że oparła się działaniu mrozów i silnych wiatrów.

rzepak
Zawiązki nowych liści, które roślina wypuściła po kilku dniach przechowywania w ciepłym pomieszczeniu (fot. Michał Piotrowski).

Zachodniopomorskie: na rzepakach obserwujemy uszkodzenia spowodowane niskimi temperaturami. Najgorzej wyglądają plantacje, na których jesienią nie został zastosowany środek wpływający na skrócenie szyjki korzeniowej (np. tebukonazol), uszkodzone są zarówno liście, jak i stożek wzrostu. Na poletkach w Stadninie Koni Nowielice, gdzie jesienią zastosowano Brasifun 250 EC w mieszaninie z środkiem zawierającym chlorek chloromekwatu, rzepaki mają część rozety liściowej uszkodzonej przez mrozy. Natomiast stożek wzrostu u roślin na plantacji wydaje się nieuszkodzony (Joanna Korcz).

Żuławy: pierwsze wnioski po przeprowadzonej ocenie wskazują na to, że kondycja rzepaku ozimego wygląda znacznie lepiej niż zbóż. W rzepaku nie widać większego uszkodzenia stożka wzrostu, jego brunatnienia oraz gnicia. Takie objawy bez wątpienia wskazywałyby na wypadnięcie roślin z pola (Kamil Szymula).

Mazury: na początku lutego można zauważyć, że rośliny bardziej rozwinięte mają uszkodzone większość liści wytworzonych na jesień. Plantacje dobrze prowadzone, z nisko osadzonym stożkiem wzrostu, są w dobrej kondycji poza uszkodzeniami starszych liści. Na większości plantacji wybujałych można wyczuć nieprzyjemną woń kapusty pochodzącą z rozkładu starych liści (Emilian Lech).

Stan rzepaków w woj. zachodnio-pomorskim jest zadowalający
Stan rzepaków w woj. zachodniopomorskim jest zadowalający (fot. Joanna Korcz).

Wielkopolska: w rzepakach po tygodniowej odwilży, z temperaturami dochodzącymi do 10°C, zachodzą intensywne procesy rozkładu obumarłych liści (straty biomasy mogą dochodzić nawet do 50% rośliny). Jest to proces naturalny i zależny od warunków pogodowych i nie należy się nim przejmować. Sytuacja na poletkach doświadczalnych w Budziejewie jest zadowalająca. Rośliny po niesprzyjającej jesieni zakończyły wegetację na etapie min. 7-8 liści,  a prawidłowo „skrócone” poradziły sobie w niesprzyjających warunkach termicznych.  Mniej szczęścia mają plantacje, na których brakowało okrywy śnieżnej. Możliwe, że na tych stanowiskach niskie temperatury wyrządziły większe szkody. Ale nawet na tych polach, jeśli mróz oszczędził serce i korzeń rzepaku, to przy prawidłowym wiosennym nawożeniu i tak istotnej w tym przypadku wiosennej biostymulacji, możemy liczyć na szybką regenerację roślin (Leszek Szewczuk).

Budziejewo - poletka demo
Budziejewo – poletka demo (fot. Leszek Szewczuk).

Pomorze: przeprowadzone testy przezimowania rzepaku ozimego niejednoznacznie, z pewną dozą niepewności, świadczą o tym, iż rzepak oparł się wymarznięciu. Pąk wierzchołkowy z zachowanymi zielonymi listkami, ze szklistą i elastyczną tkanką, warunkuje nam wstępną, pozytywną ocenę przezimowania. Oczywiście zawsze będą wyjątki od reguły. Niektóre plantacje nie przezimowały. Złożyło się na to wiele czynników, jak dobór odmiany, termin siewu, uszkodzenia przez szkodniki i choroby, brak chemicznej regulacji wzrostu itp. W wielu przypadkach późno i za gęsto siane rośliny nie zdążyły schować szyjki korzeniowej, co spowodowało ich wypadnięcie (Karol Taterka).

Łódzkie: w województwie łódzkim i południowej części Mazowsza stan ozimin jest dostateczny. Plantacja rzepaku na pierwszy rzut oka nie wygląda zbyt dobrze, po bliższych oględzinach można znaleźć rośliny, które nie wytrzymały mrozów. Po obserwacji można stwierdzić, iż wymarzły głównie te rośliny, które miały uniesiony ponad ziemię stożek wzrostu. Na liściach pozostałych roślin widać dosyć poważne uszkodzenia mrozowe oraz liczne objawy chorób grzybowych, suchej zgnilizny i czerni krzyżowych. Na szczęście główne uszkodzenia i choroby znajdują się na liściach, natomiast stożek wzrostu przeważnie jest nie naruszony, co dobrze rokuje dla plantacji. Widać jednak, że rośliny są mocno osłabione i w przypadku wystąpienia większych mrozów mogą nie przeżyć, zwłaszcza po obecnym ociepleniu, gdy temperatura sięga nawet 12°C, co sprzyja ich rozhartowaniu (Michał Piotrowski).

Plantacja rzepaku ozimego na polach demo w Suchodębiu
Plantacja rzepaku ozimego na polach demo w Suchodębiu (fot. Michał Piotrowski).

Mazowsze: lustrując pola rzepaku, można stwierdzić, że najbardziej ucierpiały rzepaki słabo rozwinięte jesienią. Rośliny, które weszły w zimę w odpowiednim stadium, poradziły sobie z silnym mrozem i możemy spodziewać się ich dobrego rozwoju wiosną. Jest to niezbitym dowodem, jak ważny jest odpowiedni termin siewu oraz stosowanie preparatów wpływających na wzrost i rozwój roślin jesienią (Sławomir Długoszewski).

 

W następnym wpisie omówimy i pokażemy, jak przezimowały zboża ozime. Niestety w ich przypadku ocena nie jest już tak pozytywna.

 

Oceniamy przezimowanie zbóż ozimych

$
0
0

Ostatnio zaprezentowałem ocenę przezimowania rzepaku ozimego przeprowadzoną przez sztab Crop Managerów na terenie całej Polski. Tym razem chciałbym poświęcić więcej miejsca na przedstawienie wyników lustracji, której dokonaliśmy w zbożach ozimych. Warunki pogodowe w styczniu były ciężkie, co niestety odbiło się na kondycji ozimin. 

Jesień dla zbóż na pewno nie należała do najłatwiejszych, głównie ze względu na suszę, która wpłynęła na przesunięcia w zasiewach. Brak wody w glebie spowodował także zdecydowanie wolniejszy rozwój zasiewów, od kiełkowania po wykształcanie kolejnych liści. Sytuacja poprawiła się nieco na przełomie października i listopada, jednak pewnych opóźnień nie udało już się nadrobić. Podobnie jak rzepak ozimy tak również zboża nie przygotowały się odpowiednio do spadków temperatur, które odnotowano w Polsce na początku tego roku. Pamiętając, jak duża amplituda temperatur wystąpiła w ostatnich dniach 2015 roku, można przyjąć jako pewnik nieodpowiednie zahartowanie się roślin. Poniżej przedstawiam krytyczne wartości temperatur do przezimowania poszczególnych gatunków zbóż ozimych:

jęczmień ozimy: -15°C,                            pszenica ozima: -21°C,                           żyto ozime: -30°C.

Pamiętajcie, że w obrębie danego gatunku występuje oczywiście zróżnicowanie odmianowe odnoszące się do mrozoodporności. Przy pojawieniu się niskich temperatur bardzo ważnym czynnikiem jest również obecność okrywy śnieżnej, który zdecydowanie wpływa na temperaturę gleby na głębokości węzła krzewienia. Jak to się dzieje, że mróz działa destrukcyjnie na rośliny? Źle zahartowane rośliny są mocno uwodnione, co w warunkach bardzo niskich temperatur prowadzi do powstawania ciągle powiększających się kryształków lodu, które następnie w sposób mechaniczny niszczą tkanki roślin.

Zjawiskiem równie groźnym, które także wystąpiło w niektórych rejonach naszego kraju, jest wysmalanie roślin. Polega ono na odwodnieniu liści, a nawet całych roślin w wyniku występowania silnych, mroźnych wiatrów. Zjawisko to jest szczególnie niebezpieczne, gdy na polach brakuje okrywy śnieżnej. Narażone są przede wszystkim młode rośliny, ze słabo wykształconym systemem korzeniowym. 

A jak wygląda kondycja zbóż ozimych z początkiem lutego? Relacja poniżej:

Pomorze Zachodnie: wszystkie odmiany pszenicy zasianej na poletkach w Nowielicach są w bardzo dobrej kondycji. Na większości plantacji w województwie widoczne są niewielkie uszkodzenia mrozowe. Trwająca od połowy stycznia odwilż i utrzymujące się stale dodatnie temperatury powodują przebarwienia pasowe spowodowane niedoborami składników pokarmowych (Dariusz Hamulczyk).

Żuławy: uszkodzenia wywołane przez silne mrozy są w niektórych miejscach bardzo widoczne. Na osłabionych roślinach można zaobserwować przemarznięty węzeł krzewienia oraz silnie występujące brunatnienie. Warto zwrócić uwagę na fakt, że taka sytuacja ma miejsce głównie w przypadku pszenic, które są bardziej wrażliwe na silne przymrozki. W przypadku pszenic mniej wrażliwych uszkodzenia są mniej widoczne i pozytywnie rokują na przezimowanie roślin (Marcin Stańczyk).

Badanie przezimowania pszenicy ozimej
Badanie przezimowania pszenicy ozimej (fot. Jacek Wiączek).

Mazury: stan zdrowotny zbóż można podzielić na dwie grupy – siane wcześnie i optymalnie oraz wysiewane w opóźnionym terminie. Wyraźnie widać, że plantacje pszenicy ozimej wysiane po kukurydzy czy burakach mimo mniejszego rozkrzewienia wyglądają dużo lepiej, zachowują zielone wybarwienie oraz zdrowy węzeł krzewienia. Natomiast pszenice i jęczmiona siane wcześnie wyraźnie ucierpiały podczas noworocznych przymrozków, natomiast zalegająca warstwa śniegu mogła przyczynić się do zachowania systemu korzeniowego i węzła krzewienia (Emilian Lech).

Wielkopolska: pierwsze zauważalne straty odnotowano w jęczmieniach, szczególnie na stanowiskach, na których ukształtowanie terenu sprzyjało intensywnemu wysmalaniu. Informacje, które docierają do nas z terenu, wskazują na dużo gorszy stan upraw na północ i wschód od Poznania. Niestety na północy opady śniegu rozłożyły się nierównomiernie i w wielu miejscach pojawiły się one po kilku dniach, co doprowadziło do wymarznięcia i wysmalenia upraw jęczmienia oraz pszenicy ozimej. Nie bez znaczenia jest fakt mocnego zróżnicowania faz rozwojowych, jak i faktu, że spadek temperatury nie był poprzedzony okresem zahartowania roślin (Sebastian Synowiec).

Stan plantacji pszenicy ozimej w Budziejewie
Stan plantacji pszenicy ozimej w Budziejewie (fot. Sebastian Synowiec).

Kujawy: początek nowego roku przyniósł nam gwałtowny spadek temperatury do ok. -18°C. Tydzień później w naszym rejonie pojawiły się kilkucentymetrowe opady śniegu, które uchroniły niektóre plantacje ozimin przed wymarznięciem. W tamtym momencie nie byliśmy jeszcze w stanie stwierdzić, czy pszenice przezimują. Dziś już wiemy, że niektóre plantacje ucierpiały. Wymarznięcie to nie tylko wina odmiany, ale również wielu innych czynników, tj. suszy utrudniającej wysiew i wschody roślin, zbyt niskiego nawożenia potasem, który reguluje gospodarkę wodną rośliny, zbyt gęstej obsady, a także niezahartowania rośliny przed nadejściem silnych mrozów. Na chwilę obecną plantacje są mocno osłabione, a zatem kolejny drastyczny spadek temperatury może je uszkodzić (Marlena Mańkowska).

Pomorze: obfite opady śniegu, które pojawiły się w połowie stycznia, i utrzymująca się niska temperatura utrudniały właściwą ocenę stanu plantacji zbóż. Późniejsza odwilż w okolicach 24 stycznia umożliwiła pobranie materiału do oceny przezimowania. Wykonany test do tej pory nie dał jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak duże są straty spowodowane wymarznięciem. Spośród trzech odmian pobranych do oceny jedna nie wykazała zadowalającego przyrostu. Wigor dwóch kolejnych odmian oceniłbym jako średni. Obraz okolicznych pól w pełni potwierdza zróżnicowanie przezimowania zbóż w zależności od uprawianej odmiany (Jacek Wiączek).

Zróżnicowany stan plantacji ozimin na demo polach w Mełnie
Zróżnicowany stan plantacji ozimin na polach w Mełnie (fot. Jacek Wiączek).

Łódzkie: w rejonie centralnej Polski w wyniku mrozów nastąpiło stuprocentowe wymarznięcie jęczmienia ozimego oraz pszenic ozimych o zimotrwałości poniżej 4 stopnia. Pszenżyta i żyta przetrwały. Jeśli nie przyjdą kolejne mrozy, to ogólna sytuacja jest nie najgorsza. Z przesiewami pszenicą jarą nie należy długo czekać (siewy w pierwszym terminie), ponieważ mieliśmy skromne opady śniegu, a wody w gruncie nadal brakuje (Łukasz Pietrkiewicz).

Mazowsze: wśród zbóż ozimych najbardziej ucierpiał jęczmień. Z lustracji pól wynika, że większość plantacji prawdopodobnie będzie do likwidacji. Sytuacja w przypadku pszenicy jest zdecydowanie lepsza, jednak można znaleźć wiele plantacji, których dalszy niezakłócony rozwój jest wątpliwy. Pszenżyto oraz żyto są w dobrej kondycji i w chwili obecnej nie musimy się martwić o ich dalszy wzrost (Sławomir Długoszewski).

Kutno (9)
Pszenica ozima w Suchodębiu (fot. Sławomir Długoszewski).

Lubelszczyzna: w województwie lubelskim stan plantacji zbóż oceniam jako dobry, w tym momencie ciężko stwierdzić, w jakiej kondycji rośliny przezimują i czy przetrwają do wiosny przy tak nietypowej, zmiennej aurze za oknem. Miejscami, zwłaszcza na plantacjach pszenicy z opóźnionym siewem widać niewielkie uszkodzenia mrozowe, które nie są na tyle duże, aby uszkodzić rośliny w całości. Zboża siane w terminie optymalnym lub wczesnym są w bardzo dobrej kondycji. Dodatkowy czynnik zagrażający uprawom zbóż stanowi zalegająca w zagłębieniach woda, która nie jest w stanie wsiąknąć przez zamarzniętą glebę. Intensywne opady deszczu pogłębiają obecną sytuację, która w konsekwencji może spowodować całkowite uszkodzenie roślin (Paweł Libera).

Dolny Śląsk: przebieg pogody w rejonie Dolnego Śląska nie wyrządził znacznych uszkodzeń w oziminach. Niskie temperatury, które odnotowano pod koniec grudnia oraz w połowie stycznia, pojawiły się wraz z warstwą 10 cm śniegu, co pozwoliło skutecznie ochronić górną część rośliny. Mroźne temperatury utrzymywały się tylko przez kilka dni, dzięki czemu nie doszło do uszkodzeń systemu korzeniowego roślin zarówno w zbożach, jak i uprawie rzepaku. W rejonach, w których warstwa śniegu była mniejsza lub opady nie wystąpiły, można zaobserwować nieznaczne uszkodzenia blaszki liściowej, która w górnej części obumarła, powodując efekt „zżółknięcia” plantacji. W takich sytuacjach szczególną uwagę należy zwrócić na ustalenie dawki i formy nawożenia azotowego, która zregeneruje powstałe szkody (Michał Laszczyński).

Azot na rzepak, czyli koniec wakacji zimowych. O strategii nawożenia azotowego

$
0
0

W większości gospodarstw, w których uprawiany jest rzepak, pierwsza aplikacja nawozu azotowego otwiera sezon prac wiosennych, kończąc tym samym okres zimowych obowiązków w gospodarstwie. Azot jest najważniejszym i głównym czynnikiem plonotwórczym, który stanowi około 25% kosztów zmiennych w uprawie rzepaku. Dlatego wiedza na temat roli, dawek i terminów stosowania jest kluczowym elementem w założeniach dotyczących plonowania, ale również bilansu ekonomicznego.

Forma azotanowa na start!

Azot w uprawie rzepaku jako podstawowy budulec biomasy wpływa na każdy element struktury plonu. Już na samym początku wznowienia wegetacji odpowiada za:

  • regeneracje rozety liściowej, która jest zredukowana na skutek uszkodzeń mrozowych;
  • dynamikę wzrostu roślin;
  • liczbę rozgałęzień bocznych i wzrost pędu głównego;
  • wzrost konkurencyjności względem chwastów.

Z uwagi na powyższe szczególnie niekorzystnym zjawiskiem jest „zagłodzenie” plantacji w początkowym okresie wznowienia wegetacji. Planując pierwszą dawkę nawozu azotowego, warto przeanalizować warunki panujące w danym sezonie:

  1. typ i wilgotność gleby,
  2. rozwój rzepaku w okresie jesiennym,
  3. stan przezimowania roślin,
  4. zakładany plon,
  5. zawartość azotu mineralnego w glebie.
    13.03.2014 (01)
    Rzepak do szybkiej regeneracji po zimie potrzebuje szybkiego dostarczenia azotu w momencie ruszenia wiosennej wegetacji (fot. Paweł Talbierz).

Znając powyższe dane, całkowitą dawkę azotu wiosennego można wyliczyć wg prostego wzoru:

Nc= (P xPj )- N nim

Nc – dawka azotu [w kg/ha] potrzebna do wytworzenia zakładanego plonu

P – zakładany plon

Pj – pobranie jednostkowe azotu na wyprodukowanie 1 t nasion + 1 t słomy (ok. 55 kg N/ha)

N min – zawartość azotu mineralnego w glebie

Po przeliczeniu całkowitego zapotrzebowania rzepaku na azot kolejnym krokiem jest dobór odpowiedniej formy i terminu stosowania nawozu. Azot w zdecydowanej większości nawozów dostępnych na rynku może występować w trzech formach:

  1. azotanowa NO3, zwana saletrzaną, jest słabo wiązana przez kompleks sorpcyjny, dlatego szybko dostępna dla roślin. Stymuluje rośliny do regeneracji i intensywnego wzrostu, dlatego nawozy stosowane w czasie pierwszej aplikacji wiosennej powinny zawierać częściowo tę formę.
  2. Amonowa NH4+ – dodatni kation, który w przeciwieństwie do formy azotanowej jest mocniej wiązany przez kompleks sorpcyjny, dzięki czemu dłużej dostępny dla roślin. Forma amonowa (jak również amidowa) jest źródłem N dla roślin, nie wpływa natomiast na hormony, takie jak cytokininy czy auksyny. W miarę upływu czasu forma amonowa ulega procesom chemicznym, przechodząc w formę azotanową.
  3. Amidowa – zawarta np. w moczniku, jest najwolniej działającą formą azotu. Żeby została pobrana przez rośliny, musi przejść w formę amonową, a później w formę azotanową. W warunkach wysokiej wilgotności gleby oraz temperatury przekraczającej 8oC wymienione procesy mogą trwać około 3-4 tygodni. W praktyce popularne staje się stosowanie mocznika w fazie rozety – jako drugą dawkę azotu dostępną w fazie wykształconego pąka.

Dobór formy azotu zależy od terminu i analizy plantacji, co jest kluczowe w przypadku pierwszej dawki azotu. Słabe plantacje, na których rośliny wykształciły niewielkie rozety (lub w znacznym stopniu zostały one zniszczona w czasie zimy), powinny być zasilone nawozem zawierającym część azotu w formie azotanowej (szybko dostępnej), np. w nawozie YaraBela SULFAN, gdzie 50% N stanowi forma NO3, a drugą połowę forma NH4+. Tylko zastosowanie formy azotanowej umożliwia roślinie szybką regenerację uszkodzeń po zimie.

Aby zastosowany azot był skutecznie i w pełni wykorzystany przez rzepak, konieczne jest równoległe dostarczenie siarki. Szacuje się, że wysokość nawożenia siarki w uprawie rzepaku powinna stanowić 25% dawki nawożenia mineralnego azotu. Zakładając poziom 150 kg N/ha, należy dostarczyć około 35-40 kg S/ha. Na rynku dostępne są nawozy zawierające azot + siarkę w jednej granuli, np. YaraBela Sulfan, jak również inne, w skład których obok siarki wprowadza się Mg, np. ESTA Kieserit.

Siarka jest bardzo ważnym makroskładnikiem, który należy wprowadzić na starcie wiosennej wegetacji.
Siarka jest bardzo ważnym makroskładnikiem, który należy wprowadzić na starcie wiosennej wegetacji (fot. K+S KALI GmbH).

Ile azotu na początek?

Rzepak ozimy w zdecydowanej większości przypadków nawozi się  w dwóch dawkach w krótkich odstępach czasu.  W zależności od sytuacji na polu pierwsza powinna być zastosowana na początku wznowienia wegetacji. W praktyce nawozy azotowe mogą być wysiewane już w pierwszej dekadzie lutego. Druga dawka nie powinna być odłożona w czasie, dlatego stosuje się ją do 4 tygodni po pierwszej aplikacji. Istotne jest, aby drugie zasilenie nastąpiło do 4-5 tygodni przed kwitnieniem, kiedy około ¾ zastosowanego azotu powinno być zakumulowane w roślinie.

W okresie wiosennym na wykorzystanie i przetworzenie azotu w plon główny mają wpływ również niezbędne mikroelementy. W pierwszej kolejności rzepak powinien być wspomagany dolistnie nawozami zawierającymi bor i mangan. W fazie odbudowanej rozety warto uzupełnić nawożenie o pozostałe składniki, takie jak molibden, miedz i cynk.

 

Michał Laszczyński


Przesiewy ozimin – poradnik ABC

$
0
0

Im bardziej oddala się od nas zima, tym bardziej widać jej tegoroczne skutki. Nie w całym kraju będą one takie same, co przedstawialiśmy Wam we wcześniejszych wpisach. Ponieważ jednak problem wymarzania na pewno będzie dotyczył wielu gospodarstw w Polsce, już dzisiaj warto zastanowić się, jaką roślinę uprawną wybrać do przesiania plantacji.

Przebieg tegorocznej zimy dał się we znaki przede wszystkim uprawom jęczmienia ozimego oraz niektórych odmian pszenicy ozimej. Nieciekawie wyglądają też plantacje przewódkowe pszenicy siane w bardzo późnym terminie (w tym roku najczęściej po burakach cukrowych). Jednak także w ich przypadku wyróżniamy odmiany ze względu na stopień odporności na niższe temperatury. Jeżeli wiemy już, że plantacje będzie trzeba przesiać, nasuwa się pytanie: i co dalej?

Motylkowe
Wybór rośliny stosowanej do przesiewu najczęściej dobierany jest ze względu na koniunkturę rynkową oraz możliwości i wymagania glebowe. Ze względu na konieczność zazieleniania duża część struktury przesiewów może być uzupełniana roślinami motylkowymi, szczególnie grubonasiennymi. W tym przypadku bardzo mocno należy zwrócić uwagę na wymagania glebowe poszczególnych gatunków (zob.: tabela 1).

 Tabela 1.
gatunek rośliny motylkowej klasa gleby 
bobik od I do IIIb
groch od II do IVa
łubin biały od IIIa do IVb
łubin wąskolistny od IVa do VI
łubin żółty od V do VIz

W ostatnich sezonach coraz częściej można spotkać na polach uprawę soi. Jej wymagania glebowe zbliżone są do potrzeb łubinu białego. Soja nie lubi skrajności, czyli gleb ciężkich, podmokłych, zlewnych, kwaśnych i bardzo lekkich.

Kukurydza
Ostatnimi laty, szczególnie w najbardziej pamiętnym sezonie 2012, do przesiewu wymarznięć często wybierano kukurydzę. Jej minusem jest na pewno konieczność dokonania korekty w płodozmianie, gdyż siana na ziarno zejdzie z pola najwcześniej we wrześniu, a terminem agrotechnicznym najczęściej nadal pozostaje październik i listopad. Oczywiście siew kukurydzy nadal daje możliwość zasiania jako rośliny następczej pszenicy ozimej, jednak należy pamiętać o takim doborze odmiany i jej FAO, aby plon zebrać najpóźniej w pierwszej połowie października. Mimo słabszego sezonu 2015 kukurydza pozostaje rośliną uprawną, która daje duże możliwości. Genetyka przyniosła ogromne możliwości w doborze odmian, dlatego warto – póki rynek daje jeszcze taką możliwość – dobrać odmianę pod wymagania glebowe swojej plantacji.

Rzepak jary
Szczególnie jako kontynuacja uprawy rzepaku ozimego część rolników decyduje o wyborze do przesiewu jednej z dostępnych na rynku odmian rzepaku jarego. Na takie rozwiązanie pozwolić mogą sobie przede wszystkim Ci, którzy gospodarują na glebach bardzo dobrych i dobrych (klasy od I do IIIb). Na słabszych stanowiskach lepszą alternatywą jest zasianie kukurydzy, motylkowych grubonasiennych czy zbóż jarych. Rzepak jary ma duże wymagania zarówno glebowe, jak i pokarmowe. Bardzo ważne w przypadku tej rośliny uprawnej jest dobranie stanowiska, które zapewni odpowiedni zapas wody, nawet przy niedoborze opadów. W obecnych warunkach wilgotnościowych na pewno będzie to jeden z czynników ograniczających uprawę tej rośliny do przesiewów.

Zboża jare
Rozwiązaniem, które przez wielu będzie wybierane naturalnie, szczególnie jako przesiewy jęczmienia ozimego, jest zasianie jego jarej wersji. Charakteryzuje się ona mniejszą wrażliwością na niedobór opadów w porównaniu do pozostałych zbóż jarych. W przypadku wyboru tego gatunku warto pamiętać, aby stanowisko miało uregulowany odczyn pH, najlepiej powyżej 5,5. Pszenica jara jest rozwiązaniem, które może sprawdzić się na lepszych glebach, bogatych w składniki pokarmowe, jednak do wysokiego plonowania potrzebuje odpowiedniej ilości wody. Odmiany dostępne na rynku charakteryzują się dużą różnorodnością w odniesieniu do tych czynników. 

Następstwo
Przy doborze rośliny podczas wiosennych przesiewów należy zwrócić uwagę na to, jaki zabieg herbicydowy wykonywany był jesienią. Na chwilę obecną mniejsze kłopoty z przezimowaniem rzepaku oddalają problem wpływu np. chlomazonu jako substancji czynnej bardzo często stosowanej do ochrony. Jej powolny rozkład może mieć wpływ na kondycję roślin następczych wiosną. Sucha jesień zdecydowanie spowolniła rozkład substancji aktywnej, ale również skutkowała niewielkim przemieszczaniem się jej w glebie. Etykiety preparatów zawierających chlomazon informują, że po przeoraniu plantacji na minimum 15 cm można na wiosnę zasiać bobik, bób, cukinię, dynię, groch, fasolę, kapustę, kukurydzę, ogórki, pomidor z rozsady, słonecznik, soję, rzepak jary, pszenicę jarą, ziemniaki lub tytoń. W przypadku przesiewu zbóż ozimych sytuacja wydaje się w tym sezonie jeszcze prostsza, gdyż wiele plantacji nie zostało ochronionych herbicydem. Spośród substancji, które długo zalegają w glebie trzeba pamiętać o diflufenikanie, pendimetalinie i chlorosulfuronie. Szczegóły dotyczące możliwości przesiania upraw po zastosowaniu ww. substancji aktywnych znajdziecie w tabeli 2. Warto pamiętać, że zalecenia dotyczą pełnych, rejestracyjnych dawek herbicydów. W przypadku zastosowania dawek mniejszych, ryzyko ew. uszkodzenia roślin następczych, po spełnieniu warunków standardowych (np. orka), również się zmniejsza.

 Tabela 2.

 

pszenica jara

jęczmień jary

rzepak jary

kukurydza

groch

bobik

soja

diflufenikan

v

v

x

v

x (gleby lekkie)

v

v

pendimetalina

v

v

?

v

v

v

 

chlorosulfuron

v

x

x

?

x

x

x

izoproturon

v

v

x

v

v

v

v

chlorotoluron

v

v

x

 

v

 

 

chlomazon

v

?

v

v

 

v

v

metazachlor

v

v

v

v

 

 

 

Diflufenikan, florasulam, penoksulam

v

 

 

v

 

 

 

Aminopyralid, chlopyralid, pikloram

v

v

v

v

 

 

 

Legenda:
v – można siać po orce na minimum 15 cm
? – zasianie ryzykowne
x – nie siać 

Wiosenne zastosowanie azotu w zbożach – forma, terminy i dawkowanie

$
0
0

Pierwsza dawka azotu po wznowieniu wegetacji, druga w fazie strzelania w źdźbło, trzecia w fazie liścia flagowego – tak w skrócie przedstawia się harmonogram zastosowania nawozów azotowych w uprawie pszenicy ozimej. W praktyce natomiast na powyższe terminy wpływ ma wiele czynników, od których zależy efektywność wykorzystania głównego składnika plonotwórczego, jakim jest azot.

Celem stosowanie dzielonych dawek jest zapewnienie odpowiedniej ilości składnika pokarmowego w każdej fazie rozwojowej. Dzięki takiej strategii prawidłowo kształtuje się struktura plonu, składająca się z poniższych elementów:

  • liczba źdźbeł kłosonośnych – a w konsekwencji liczba kłosów na 1 m2,
  • liczba ziaren w kłosie,
  • masa tysiąca ziaren;

ale również jakość zbieranego ziarna:

  • zawartość białka,
  • ilość glutenu,
  • wskaźnik sedymentacji.

Pierwszym krokiem  w ustaleniu potrzeb pokarmowych jest określenie zapotrzebowania roślin jeśli chodzi o azotu. W tym celu określamy pobranie jednostkowe pszenicy, czyli wymaganą ilość N na wytworzenie 1 t ziarna + biomasy.

Roślina

N

P2O5

K2O

Mg

S

Pszenica ozima konsumpcyjna

25- 30

10-12

16-18

4

4

Jęczmień jary

20-25

8-10

16-18

3

3

Pszenica jara

25-28

10

16-18

3

3

Rzepak

55-65

20-24

60-70

8-10

12-15

 

Zakładając plon pszenicy konsumpcyjnej na poziomie 8- 9 t/ha, zapotrzebowanie może sięgać nawet 250-260 kg N. Oczywiście tak wysoką ilość należy pomniejszyć o azot mineralny, który roślina pobiera z profilu glebowego. Jego ilość i dostępność zależy od kilku czynników, z których najważniejsze to:

  • kategoria agronomiczna gleby – im słabszy kompleks, tym mniejsza akumulacja sumy form mineralnych azotanowych i amonowych,
  • poziom i zagęszczenie profilu glebowego – im głębsza warstwa profilu glebowego, tym gorszy kompleks sorpcyjny, a w konsekwencji mniejsza zawartość N min,
  • poziom nawożenia azotem przedplonu oraz przebieg pogody – wilgoć i temperatura wpływają na ilość dostępnego azotu z mineralizacji.

Przyjmując, że wiosną pszenica ozima ma do dyspozycji 70 kg N mineralnego z gleby, o taką wartość należy pomniejszyć całkowite zapotrzebowanie azotu.

Znając potrzeby nawozowe, należy zaplanować właściwy podział dawek nawozów azotowych. W praktyce pszenicę konsumpcyjną nawozi się trzykrotnie, natomiast w uprawach mniej wymagających, takich jak żyto czy jęczmień – dwukrotnie.

13.02 (02)

Pierwsza aplikacja,

tzw. „dawka startowa”, odgrywa kluczową rolę w dalszym rozwoju i prowadzeniu łanu, ponieważ zasila rośliny w azot, a odpowiednia jej forma może stymulować zagęszczenie łanu. Celem pierwszej dawki jest uzupełnienie zasobności gleby oraz określenie prawidłowej liczby źdźbeł kłosonośnych na 1 m2, która powinna osiągać maksymalnie 700 szt. Mając na uwadze strukturę gleby, jesienny rozwój roślin (w tym wielkość systemu korzeniowego pszenicy) oraz jej rozkrzewienie, pierwsza aplikacja powinna wynosić od 60 do 80 kg N/ha. Od fazy krzewienia (do fazy strzelania w źdźbło) dostępność azotu w formie NO3 stymuluje pszenicę do tworzenia większej liczby pędów bocznych, dlatego w przypadku dobrze rozwiniętej plantacji zaleca się stosowanie niższych dawek azotu.

Należy pamiętać, że na efektywność pobrania i wykorzystania zastosowanego N istotny wpływ ma obecność siarki. Dlatego ważne jest, aby równolegle do prowadzanego nawozu azotowego dostarczyć w pierwszej dawce odpowiednie ilości siarki. Pszenica ozima ma mniejsze wymagania pokarmowe co do siarki w porównaniu do rzepaku, co nie oznacza mniejszej roli siarki w jej prawidłowym rozwoju. Siarka pełni szereg istotnych funkcji – zarówno metabolicznych, jak i strukturalnych, biorąc udział w syntezie tłuszczy, aminokwasów czy białek.

Drugą dawkę

należy wysiewać od fazy końca krzewienia do fazy drugiego kolanka. W przypadku zbóż o mniejszym zapotrzebowaniu na azot druga aplikacja oznacza zakończenie nawożenia – zabezpieczając tym samym odpowiednią ilość składnika dla roślin.

W przypadku pszenicy konsumpcyjnej odpowiednia ilość azotu dostarczona w fazie BBCH 30-32 zwiększa liczbę ziaren w kłosie oraz wpływa na ostateczną liczbę pędów bocznych. W zależności od stanu plantacji wysokość nawożenia może wahać się w granicach od 40 do 70 kg N/ha. Ważnym elementem strategii nawożenia jest utrzymanie odpowiedniej liczby mocnych pędów, z których powstaną silne kłosy. Nie powinno się dopuścić do nadmiernego rozkrzewienia, co zwiększa konkurencje w łanie i pogarsza parametry jakościowe ziarna. Nadmiar dostępnego azotu w fazie strzelania w źdźbło może skutkować:

  • podtrzymaniem pędów bocznych, które w późniejszym okresie zostaną zredukowane,
  • większą podatnością łanu na wyleganie,
  • zwiększoną presją chorób grzybowych.
Trzecia aplikacja

azotu przypada na fazę liścia flagowego, a jej wielkość waha się w granicach od 40 do 60 kg N/ha – w zależności od stanu odżywienia i kondycji roślin. W praktyce stosowany nawóz ma zapewnić odpowiedni poziom białka w ziarnie, jak również zwiększyć jego masę. W zależności od kondycji łanu stosowanie dawki „ na kłos” uzasadnione jest tylko w przypadku plantacji zdrowych, dobrze odżywionych, rokujących dobry plon. W innych sytuacjach zastosowany azot nie zostanie pobrany i efektywnie wykorzystany. Spóźniona i wysoka trzecia dawka N może również negatywnie przełożyć się na stan plantacji, na której kłosy dojrzewają i osiągają gotowość do zbioru, podczas gdy słoma pozostaje jeszcze zielona. Takie sytuacje mogą wynikać również z niekorzystnego przebiegu pogody, gdy po wysianiu azotu w fazie liścia flagowego następuje susza, w czasie której granula nie zostaje rozpuszczona w glebie, a w konsekwencji azot nie może być pobrany przez rośliny. Z tego powodu zaleca się wysiew ostatniej dawki z kilkudniowym wyprzedzeniem, pozwalającym na wydłużenie okresu pobierania.

Również z tego względu w trzeciej dawce zalecane jest stosowanie nawozów które, zawierają część formy saletrzanej, szybko pobieranej przez rośliny, co gwarantuje dostępność azotu nawet przy niskim poziomie opadów atmosferycznych. Pamiętając, że celem nawożenia na kłos jest uzyskanie wysokich parametrów jakościowych ziarna, warto również w tym okresie stosować siarkę. W praktyce stosowane są nawozy, które oprócz azotu zawierają łatwo dostępną siarkę, np. w nawozie – YaraBela Sulfan (24% N – 50% N- NO3 oraz 50% N- NH4+ + 6% S).

 

Michał Laszczyński

O tym, jak zwiększyć skuteczność zabiegów na polu

$
0
0

Wprawdzie do pierwszych wjazdów opryskiwaczami na pola pozostało jeszcze trochę czasu, jednak już teraz wspólnie zastanawiamy się, jak można zwiększyć skuteczność wykonywanych zabiegów.

Najprostszym i najtańszym sposobem, aby zwiększyć skuteczność zabiegu ochrony roślin, jest dodanie do zbiornika opryskiwacza adiuwanta. Często nie zdajemy sobie sprawy, że tylko niewielka część zastosowanej dawki substancji czynnej, np. herbicydu, wywołuje efekt chwastobójczy. Pozostała część jest tracona i finalnie nie może być pobrana, w zależności od zabiegu, przez chwasty lub rośliny uprawne. Na podstawie wieloletnich badań stwierdzono, że bez dodatku adiuwanta do miejsca działania dociera tylko kilka lub kilkanaście procent substancji czynnej. W niesprzyjających warunkach to często zbyt mało, aby skutecznie zwalczyć chwasty lub ochronić roślinę uprawną.

Rolą adiuwantów jest nie tylko ułatwienie wnikania substancji czynnej preparatu do wnętrza rośliny. Mogą one również zmieniać właściwości użytkowe formulacji preparatu i cieczy opryskowej. Stąd przyjął się podział na adiuwanty aktywujące i modyfikujące. Te drugie włączane są najczęściej do formulacji produktu podczas jego produkcji i pomagają w utrzymywaniu stabilności i trwałości w trakcie przechowywania. W praktyce najwięcej miejsca poświęca się roli adiuwantów aktywujących, ponieważ to one wpływają na zwiększenie ilości zatrzymanej cieczy opryskowej na powierzchni rośliny, a także stwarzają korzystne warunki do wnikania substancji czynnej przez kutikulę roślin. 

Adiuwanty obecne na rynku możemy podzielić następująco:

  • surfaktanty (substancje powierzchniowo czynne) – ich zadaniem jest zmniejszenie napięcia powierzchniowego cieczy. Przeznaczone są zarówno do wody i substancji rozpuszczalnych w wodzie, jak i tłuszczów i substancji rozpuszczalnych w tłuszczach. Wpływają na rozlanie się kropli cieczy po powierzchni liścia, czym zwiększają powierzchnię wchłaniania preparatu przez roślinę;
  • oleje i pochodne – zwiększają zdolność rozpuszczania wosku kutykularnego, a w efekcie skuteczność działania preparatu;
  • związki mineralne – najczęściej sole mineralne popularnych nawozów, np. siarczan amonu, azotan amonowy. Mogą zmieniać odczyn cieczy opryskowej czy też zwiększać rozpuszczalność substancji czynnej herbicydu;
  • adiuwanty wieloskładnikowe – połączenie kilku różnych adiuwantów w jedną formulację.

Przy wyborze adiuwanta bardzo ważne jest, aby dobrać produkt odpowiedni do efektu, który chcemy uzyskać. Na rynku obecnych jest dużo wielofunkcyjnych wspomagaczy, nazwanych często „5 w 1”, których specyfika działania – jeśli ufać ich opisom – obejmuje praktycznie wszystkie funkcje przypisywane adiuwantom. W rzeczywistości połączenie takich produktów z niektórymi grupami środków ochrony roślin może przynieść efekt wręcz odwrotny i zamiast zwiększenia skuteczności zabiegu uzyskamy jego obniżenie.

W 2015 roku przeprowadziliśmy doświadczenie polegające na doborze właściwych adiuwantów z herbicydami z różnych grup chemicznych. Badania przeprowadzone w szklarni pokazały przede wszystkim wpływ różnego rodzaju adiuwantów na szybkość działania zastosowanych herbicydów. Asystent+ jest adiuwantem o funkcji surfaktanta, który ponadto (podobnie jak oleje) wpływa na przenikanie herbicydu przez blaszkę liściową chwastów. Partner+ to natomiast ester metylowy kwasów tłuszczowych oleju rzepakowego, czyli ulepszony adiuwant olejowy. Szerszym zastosowaniem charakteryzuje się Asystent+, który poza polepszaniem wnikania substancji czynnej wpływa także na jej większą dostępność na powierzchni liści. 

rodzaj preparatu Asystent+ Partner+

sulfonylomoczniki
(stosowane solo)

v v
sulfonylomoczniki
z herbicydami
z innych grup
v  
graminicydy   v
regulatory wzrostu v  
herbicydy kontaktowe v  
fungicydy v  

Tab. 1. Zalecenia stosowania badanych adiuwantów z różnymi ŚOR

Adiuwanty olejowe powinny być stosowane przede wszystkim tam, gdzie zależy nam na szybkim przenikaniu substancji czynnej przez warstwę wosku. Spełniają one rolę w przypadku niszczenia chwastów, które wytwarzają grubą kutykulę w celu ochrony przed parowaniem wody (np. komosa biała, chwastnica). W praktyce stosowane są z graminicydami oraz herbicydami z grupy sulfonylomoczników. Należy jednak uważać, aby nie łączyć adiuwantów olejowych z substancjami o działaniu kontaktowym (parzącym) lub regulatorami wzrostu, gdyż w niektórych przypadkach dodatek oleju może zwiększyć działanie herbicydu na roślinę uprawną. W tym przypadku bezpieczniejszym rozwiązaniem będzie Asystent+. 

Dla przypomnienia, rekomenodowane dawki adiuwantów:

  • Asystent+ 0,05-0,1 l/ha
  • Partner+ 0,5-0,7 l/ha.

Pogoda na klimat

$
0
0

Ileż to już razy sympatyczna pani pogodynka lub inny meteorologiczny, podziemny osobnik (Jarosław Kret), mówili nam, co się wydarzy w pogodzie w ciągu najbliższych kilku dni. I w zasadzie krótko po prognozie dało się słyszeć komentarze dotyczące trafności tych przewidywań. I pal licho różnice w temperaturze, gdy zapowiadano 25, a były 22 stopnie ciepła.

Na własnej skórze nieraz przekonałem się, że próby przewidywania pogody to czasem ryzykowna gra. W szczególności prognozy długoterminowe obarczone są znacznym marginesem błędu. Tak było w ubiegłym roku, gdy upragnione wakacje z rodziną nad polskim morzem skończyły się 5-dniową ulewą, a słońce nad plażą wyszło raz. Sądzę, że każdy z nas miał podobne doświadczenia i choć raz w życiu przekonał się, co to nietrafiona prognoza. Z terminem „prognoza pogody” nierozerwalnie wiąże się pojęcie pogody, a ta z kolei nie może istnieć bez klimatu.

Chcąc zapoznać czytelników z zagadnieniami klimatu i pogody, a w szczególności z jej przewidywaniem, należy przybliżyć choćby kilka podstawowych pojęć.

Pogoda

chwilowy stan atmosfery w danym miejscu i czasie; pogoda jest określana za pomocą następujących elementów meteorologicznych, składników pogody: temperatura powietrza, opady atmosferyczne, wilgotność powietrza, zachmurzenie nieba, ciśnienie, wiatr.

Klimat

normalny (charakterystyczny) przebieg pogody na danym obszarze ustalony na podstawie wieloletnich obserwacji; klimat kształtuje się pod wpływem właściwości fizycznych i geograficznych danego obszaru.

pogoda_mapa 1.
Regiony klimatyczne według Wincentego Okołowicza i Danuty Martyn.

Pierwsze próby regionalizacji klimatu Polski jako całości podjęte zostały dopiero na początku XX wieku (1912, Romer). Jednak dopiero w latach 60. Wincenty Okołowicz zaproponował nowy podział, który w zasadzie obowiązuje do dziś. Wyróżnił on 28 regionów o właściwych dla siebie cechach oraz obszary górskie. Mając świadomość ograniczeń, jakie narzuca formuła przyjęta w niniejszych publikacjach, nie będę charakteryzował poszczególnych regionów, tylko Polskę w ujęcie całościowym.

Główne cechy klimatu naszego kraju (m.in. temperatura powietrza, wilgotność, opady, zachmurzenie) zasadniczo są wynikiem dużej zmienności pogody, co świadczy o ścieraniu się nad Polską wpływów oceanicznych i kontynentalnych. Oprócz tego ów cechy nawiązują wyraźnie do ukształtowania powierzchni oraz odległości od Morza Bałtyckiego i Oceanu Atlantyckiego. Stosunki klimatyczne wykazują zarówno zróżnicowanie układające się równoleżnikowo (np. regiony klimatyczne nadmorskie, Pojezierza Pomorskiego), jak również południkowo. Szczególną uwagę należy zwrócić na przebiegającą przez terytorium Polski granicę dzielącą obszar na dwie części, na cześć zachodnią o stosunkowo wyraźnych wpływach Oceanu Atlantyckiego i część wschodnią, w której częściej – poprzez obserwowane stany pogody – zaznacza się wpływ zwartych obszarów kontynentalnych wschodniej części Europy oraz Azji.

Deficyt wody w roku 2015 i perspektywa na rok 2016

Ostatni rok zapisał się nie tylko jako rekordowo ciepły, lecz również jako jeden z najsuchszych. Wisła na wysokości Warszawy w niektórych miejscach wyschła niemal zupełnie, zanotowała najniższy poziom w ponad 200-letniej historii pomiarów. W wielu miejscowościach wyschły studnie. Taka sytuacja dla rolników skończyła się dramatem. Susza spowodowała olbrzymie szkody w uprawach, które szacowane były na ponad miliard złotych. Najgorzej było w centralnej i wschodniej Polsce, gdzie niedobór opadów był największy.

Najmniejszy roczny opad zanotowany został w pasie od Dolnego Śląska przez Wielkopolskę i zachodnie Mazowsze po Kujawy. Suma opadów na Wysoczyźnie Kaliskiej nie przekroczyła 300 mm. Na pozostałym obszarze kraju spadło na ogół nie więcej niż 500 mm opadu. Jedynie na Pojezierzu Kaszubskim sumy opadów były wyższe od średniej krajowej.

Suma opadów w 2015 r. Dane: IMGW-PIB.
Suma opadów w 2015 r. Dane: IMGW-PIB.

Jeśli obniżone sumy opadów porównamy do normy z lat 1971-2000, to okazuje się, że na przeważającym obszarze Polski rok zapisał się jako suchy, a na Śląsku, w Wielkopolsce, na Ziemi Łódzkiej, zachodnim Mazowszu i Kujawach jako bardzo suchy. Spadła tam tylko połowa rocznej normy opadów.

Anomalia sumy opadów w całym 2015 roku w Polsce. Dane: IMGW-PIB.
Anomalia sumy opadów w całym 2015 roku w Polsce. Dane: IMGW-PIB.

Po bardzo suchym lecie jesień podzieliła Polskę na dwie części. W pasie na wschód od linii Gdańsk–Kraków opady przewyższały średnią z lat 1971-2000, po zachodniej części były one niższe. Najmniej deszczu spadło od Śląska po Wielkopolskę.

Anomalia sumy opadów jesienią 2015 roku w Polsce. Dane: IMGW-PIB.
Anomalia sumy opadów jesienią 2015 roku w Polsce. Dane: IMGW-PIB.

Luty, który w ciągu ostatnich 20 lat był najsuchszym zimowym miesiącem, okazuje się mokry, a miejscami nawet wyjątkowo mokry. W Warszawie suma opadów jest dwukrotnie większa w stosunku do normy. W Krakowie od początku miesiąca spadło już 185% normy deszczu, we Wrocławiu – 116%, a w Poznaniu – 74%.

Co dalej z poziomem wód gruntowych?

Jak wynika z prognoz Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego (PIG-PIB) najtrudniejsza sytuacja związana z niżówką hydrogeologiczną i znacznym obniżeniem zwierciadła wód gruntowych dotyczyć będzie województw zachodniopomorskiego, pomorskiego, kujawsko-pomorskiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, warmińsko-mazurskiego, lubuskiego, dolnośląskiego, opolskiego, śląskiego, małopolskiego i podkarpackiego. Taka sytuacja może doprowadzić do zaniku wody w pierwszym poziomie wodonośnym, co skutkować może ograniczeniami poboru wody bądź brakiem wody w studniach.

Prognoza zagrożenia niżówką hydrogeologiczną. Dane: www.psh.gov.pl.
Prognoza zagrożenia niżówką hydrogeologiczną. Dane: www.psh.gov.pl.

Leszek Szewczuk
Crop Manager

Kiedy warto przesiewać?

$
0
0

Jesteśmy u progu wiosny i nadszedł najwyższy czas, aby zdecydować o losie ozimin, których kondycja po zimie jest wątpliwa. Najprawdopodobniej już za kilkanaście dni w niektórych regionach Polski rozpoczną się zasiewy zbóż jarych. Kiedy podjąć decyzję o przesiewie? Jaka jest minimalna obsada żywych roślin? Na jakie jeszcze elementy zwrócić uwagę? Odpowiedzi znajdziecie w tym wpisie.

Przezimowanie upraw ozimych na terenie naszego kraju jest bardzo różnorodne. W jednych miejscach rolnicy praktycznie nie myślą o przesiewach ze względu na korzystny przebieg pogodowy w styczniu tego roku, w innych problem wymarznięć jest bardzo poważny. Pojawia się wiele pytań dotyczących sensowności pozostawienia uprawy na polu w sytuacji, gdy część roślin przezimowała. Biorąc pod uwagę, że wegetacja roślin rozpoczęła się już kilkanaście dni temu, można łatwo ocenić, jaki jest ich stan przezimowania. Pamiętajcie jednak: aby dokonać rzetelnej oceny, temperatura dobowa przez kilka dni powinna przekraczać 5°C, przy pełnym rozmarznięciu gleby i wznowieniu wegetacji roślin.

1. Przyrost systemu korzeniowego
Najprostszym sposobem oceny czy rośliny rozpoczęły wegetację po zimie w obecnych warunkach, jest ich wykopanie i sprawdzenie przyrostu systemu korzeniowego, szczególnie strefy włośnikowej. Białe odrosty świadczą o tym, że roślina jest żywa. Jeżeli ich jeszcze nie zauważyliśmy, nie musi to oznaczać braku przezimowania rośliny. Na szybkość nowych odrostów wpływ ma temperatura gleby, dostępność wody oraz składników pokarmowych. Szybszym wigorem będą charakteryzowały się rośliny o lepszym przezimowaniu.

2. Struktura korzenia i stożka wzrostu
Po wykopaniu rośliny z gleby możemy ocenić, w jakim stanie znajduje się system korzeniowy. Jeżeli jest nadgniły, o brunatnym odcieniu, a dodatkowo łatwo odrywa się przy wyrywaniu lub też rozwarstwia, to znak, że jest w dużym stopniu uszkodzony przez mróz. Niestety w tym roku wiele plantacji, które nie przezimowały, zostało uszkodzonych właśnie w ten sposób. Bardzo szybki spadek temperatury na przełomie roku przy niezamarzniętej glebie spowodował mechaniczne zniszczenie części podziemnej.

Najbardziej widać to na tych terenach, na których pod koniec roku odnotowano opady deszczu, a po nich w ciągu kilku dni silne mrozy. Woda zamieniła się w lód, który uszkodził strukturę systemu korzeniowego. Ponadto pamiętajmy, że rośliny nie były odpowiednio zahartowane, co odbiło się również na kondycji części nadziemnych. Oceniając rośliny ozime, należy także zwrócić uwagę na stan stożka wzrostu. Wszelkie zmiany zabarwienia i struktury także świadczą o uszkodzeniu i nie rokują na dalszą wegetację. Jeżeli natomiast przemarzły tylko liście, a stożek wzrostu jest zdrowy, to dalszy rozwój plantacji będzie przebiegał normalnie.

3. Przyrosty nowych pary liści

Przebieg pogody w lutym sprzyjał rozpoczęciu wegetacji przez rośliny ozime. Temperatura przez dłuższy czas przekraczała +5°C, również w nocy często notowaliśmy wartości na plusie. Takie warunki sprzyjały rozwojowi, który mimo że powolny, to jednak był widoczny na plantacjach, które dobrze przezimowały. Przy ocenie słabszych plantacji rzepaku pamiętajcie, że ma on bardzo duże zdolności regeneracyjne. Wprawdzie zależy to od odmiany i najlepiej reagują zdecydowanie odmiany mieszańcowe, to jednak bardzo często ze słabszych plantacji, które utrzymały minimalną obsadę, także można uzyskać przyzwoity plon. Związane jest to z dużą zdolnością do rozgałęziania się rzepaku i w konsekwencji do zawiązywania większej ilości łuszczyn. Zdecydowanie korzystniejsze jest uzyskanie dobrze rozgałęzionych roślin przy obsadzie 30-35 szt./m2 niż słabo rozgałęzionych przy obsadzie ok. 50 szt./m2, gdyż te drugie poza pędami głównymi wytworzą zdecydowanie mniej pędów bocznych (różnica w gęstości i dostępności powierzchni).

Zdolności regeneracyjne zbóż ozimych są odmienne w zależności od zdolności do krzewienia się po zimie. Jęczmień ozimy i żyto ozime powinny w pełni rozkrzewić się jeszcze jesienią, dlatego ich zdolności do regeneracji po wznowieniu wiosennej wegetacji są dużo mniejsze niż pszenicy i pszenżyta, które (w zależności od fazy rozwojowej i odmiany) krzewią się częściowo także wiosną. 

IMG_1165Plantacja z nieodpowiednią obsadą. Nadaje się do przesiania mimo dobrego przezimowania (fot. P. Talbierz)

4. Obsada żywych roślin na m2
W przypadku  oceny obsady bardzo ważnym warunkiem poza samą liczbą roślin, które przezimowały na jednostce powierzchni, jest także ich równomierność na plantacji. Przyjmuje się, że wystarczy obsada 25-30 roślin/m2 w przypadku odmian populacyjnych oraz minimum 20 roślin/m2 w przypadku odmian mieszańcowych (F1). 

  gleby dobre gleby słabe
pszenica ozima 90-100 szt./m2 130-150 szt./m2
jęczmień ozimy 110-120 szt./m2 150 szt./m2
pszenżyto ozime 110 szt./m2 130 szt./m2
żyto ozime 90 szt./m2 150 szt./m2

Tab. 1. Minimalna obsada zbóż ozimych, które przezimowały

Podsumowując ocenę po wznowieniu wegetacji, przyjmujemy że rośliny, które dobrze przezimowały, charakteryzują się:

  • zdrową i zieloną rozetą, 
  • zdrową szyjką korzeniową, 
  • zdrowym korzeniem oraz dużą ilością nowych przyrostów korzeni,
  • szybkim wigorem początkowym po wznowieniu wegetacji.

 

Marzec w polu

$
0
0

Marzec jest zdecydowanie miesiącem przejściowym w polskim rolnictwie. Wybudzamy się z letargu zimowego podobnie jak rośliny na polu i przygotowujemy do jak najlepszej pielęgnacji upraw w kluczowych momentach wegetacji. Pozwolę sobie na opinię, że w tym krótkim okresie znajdujemy się w „blokach startowych”, ponieważ zazwyczaj huśtawka pogodowa wywołuje skrajne działania. W tym wpisie postaram się przybliżyć, z jakimi zagrożeniami możecie spotkać się na swoich plantacjach w najbliższych tygodniach.

Pogoda jest najistotniejszym czynnikiem, który wpływa na rozwój wegetacji w marcu, jak również na liczbę ewentualnych zabiegów. Na przestrzeni ostatnich kilku lat mieliśmy do czynienia ze skrajnymi zjawiskami pogodowymi, które bardzo zróżnicowały aktywność rolników. W marcu 2013 r. powrót zimy, który utrzymał się przez cały miesiąc (praktycznie do Świąt Wielkanocnych, które przypadły wtedy na przełom marca i kwietnia), spowodował całkowite wstrzymanie prac w polu. Śnieg spadł wtedy pod koniec pierwszej dekady marca po okresie kilku prawdziwie wiosennych dni, w czasie których większość rolników zdążyła wysiać nawozy azotowe. Wyczekiwanie na poprawę warunków pogodowych było wtedy bardzo wyczuwalne i wiązało się przede wszystkim z obawą o duże spiętrzenie prac polowych w późniejszym okresie. Skrajnie odmienny był marzec roku 2014, kiedy to wiosna zawitała do Polski bardzo wcześnie. W niektórych regionach był to już przełom lutego i marca. Termometry potrafiły wskazać w tym okresie ok. 10°C, a niekiedy przekraczać nawet 15°C! 

Jaka sytuacja pogodowa czeka nas w tym roku? Przewidywanie pogody jest trudne, podobnie jak celna prognoza długoterminowa. Możecie o tym przeczytać we wpisie Leszka Szewczuka pt. „Pogoda na klimat” czy też Krzysztofa Bzdęgi pt. „Przewidywanie pogody„. Opierając się na symulacjach, które przygotowały serwisy pogodowe, najbliższe dni upłyną w aurze wiosennej, szczególnie na zachodzie i południu. Tam termometry wskażą do 10-12°C, a dodatkowo świecić będzie słońce, więc temperatura odczuwalna w ciągu dnia może być jeszcze wyższa. Bezchmurne niebo w dzień to ryzyko wystąpienia przymrozków, miejscami do -4°C. Żeby jednak nie było tak kolorowo i wiosennie, cały przyszły tydzień: od 14 do 20 marca, stać będzie zdaniem meteorologów pod znakiem pogody zimowej, z naprzemiennymi opadami śniegu i deszczu ze śniegiem oraz temperaturą od -3°C w nocy do +6°C w dzień. Z taką pogodą możemy mieć do czynienia w całym kraju.

Pszenica siana w pierwszej połowie listopada
Pszenica siana w pierwszej połowie listopada (fot. P. Talbierz).

Jeżeli prognozy się sprawdzą, to urok przysłowia „w marcu jak w garncu” po raz kolejny znajdzie swoje potwierdzenie w codzienności. Cokolwiek by się nie wydarzyło, w rolnictwie decyzja o przeprowadzeniu pewnych działań musi zapaść szybko, na podstawie bieżących obserwacji i przewidywań na najbliższe dni. Wykonywanie wszelkich zabiegów ochrony roślin powinno przebiegać w warunkach optymalnych. Pamiętajcie o tym, że minimalną temperaturą prawidłowego działania większości preparatów jest +5°C. Wiąże się to ze zdolnością roślin do pobierania substancji czy pokarmu przez liście dopiero od tej wartości na termometrze. Co więcej, wystąpienie przymrozków czy nawet spadek temperatur w okolice +1-2°C może przynieść negatywne skutki przy zastosowaniu np. substancji z grupy regulatorów wzrostu (nie wspominając już o tym, że po prostu nie zadziałają). 

Skuteczność zabiegu zależy od bieżącej wartości tempertury (w trakcie wykonywania oprysku) oraz do 3 dób po nim. Zauważając prognozowane przymrozki czy spadki temperatur w okolice 0°C, powinniśmy wstrzymać się z decyzją o przeprowadzeniu ochrony. Im wyższa temperatura, tym szybsze i lepsze działanie preparatu – pamiętajcie o tym!

Poniżej wymieniam listę zabiegów, które teoretycznie można wykonać w marcu ze względu na osiągnięcie przez rośliny odpowiednich faz rozwojowych czy poparte wieloleciem występowanie chorób/szkodników w tym okresie.

RZEPAK OZIMY:

  • herbicydy | korekta chwastów dwuliściennych – min. temperatura +8°C, optymalna 12-15°C
  • fungicydy | zabieg zwalczający suchą zgniliznę, czerń krzyżowych + regulacja wzrostu – min. temperatura do regulacji +8°C, min. temperatura do działania fungicydowego +12°C
  • szkodniki | zwalczanie chowacza granatka, chowacza brukwiaczka | do wystąpienia nalotów minimalna temperatura +8°C przez trzy kolejne noce | temperatura minimalna do działania insektycydów 10-15°C
  • nawożenie dolistne i biostymulacja | optymalna temperatura do pełnego pobierania składników przez liście powyżej +8°C

ZBOŻA OZIME:

  • herbicydy | zwalczanie miotły zbożowej + 2 liścienne | min. temperatura 5-8°C, optymalna temperatura powyżej 10°C
  • dokrzewienie | z użyciem CCC (chlorku chloromekwatu) | min. temparatura 8°C, optymalna temperatura 12°C
  • dokrzewienie | z użyciem Dynamic Cresco | min. temperatura 5°C

Jak widzicie w powyższym zestawieniu, dla znaczącej większości zabiegów, które teoretycznie moglibyśmy wykonywać w marcu, wartości temperatur optymalnych przekraczają 10°C. Takie wskazania powinny utrzymywać się na termometrach nie tylko w dniu zabiegu, ale także do 3 dni po jego wykonaniu.

Oceniamy przezimowanie zbóż w Polsce

$
0
0

Jednoznaczna ocena tego, czy plantacje zbóż lub rzepaku nie przezimowały, nie była w tym roku łatwa. Układ pogodowy, tj. zimny styczeń oraz szczególnie mokry i całkiem ciepły luty, spowodowały, że na wielu plantacjach odżyła nadzieja, że przesiewy nie będą potrzebne. Crop Managerowie firmy PUH Chemirol przeprowadzili ostateczną weryfikację kondycji ozimin, która powinna ułatwić Wam podjęcie decyzji związanej z ewentualnymi przesiewami.

Pomorze Zachodnie: na terenie województwa zachodniopomorskiego „najlepsza” sytuacja występuje w powiatach gryfickim, kamieńskim, nowogardzkim oraz pyrzyckim, gdzie mamy do czynienia z wymarznięciem 70% upraw jęczmienia oraz tylko ok. 10% strat w pszenicy i kilkuprocentowymi stratami w uprawach żyta i pszenżyta. Kierując się na wschód regionu, w powiatach kołobrzeskim, białogardzkim, koszalińskim oraz sławieńskim obserwujemy praktycznie 100% straty w jęczmieniu i ok. 30% pszenicy, ok. 20% pszenżyta i 5% żyta. Niestety obecnie nie jesteśmy jednoznacznie stwierdzić, czy jest to końcowy bilans, gdyż sytuacja pogodowa mimo braku nawrotu zimy nie jest sprzyjająca. Ciężko dokonać analizy odmianowej i jednoznacznie stwierdzić, która z nich (np. odmiana pszenicy) okazała się najbardziej odporna, a która mniej. Czynnikami, które miały na to podstawowy wpływ, są składowa temperatury, klasa bonitacyjna gleby oraz faza rozwojowa, w której znajdowała się roślina. Na poletkach pokazowych odmiana Linus, która wydawała się w słabszej formie tuż po mrozach, obecnie szybciej się regeneruje, a odmiany Platin i Joker, które przezimowały bezstresowo, obecnie zatrzymały się w rozwoju i okazują oznaki niedoborów pokarmowych. Odmiana Montana jest najbardziej stabilna i najszybciej oraz bezstresowo pożegnała zimę.

fot. D.Hamulczyk
Pszenica ozima, odmiana Montana (fot. Dariusz Hamulczyk).

Żuławy: na terenie Żuław plantacje zbóż ozimych wyglądające bardzo dobrze niestety należą do rzadkości. Wynika to niewątpliwie z faktu, iż mrozy na przełomie grudnia i stycznia zrobiły swoje, oczywiście w połączeniu z brakiem okrywy śnieżnej oraz wiatrami osiągającymi 8-10 m/s. Na dzisiaj według wstępnych szacunków wypadło ok. 20-25% pszenicy o mrozoodporności poniżej 3,5°C, natomiast przyszłość jej kolejnych 15-20% pozostaje pod znakiem zapytania. Również jęczmień ozimy, a w szczególności odmiany hybrydowe, najprawdopodobniej będą kwalifikowały się do przesiania. W regionie Żuław wymarznięte plantacje zastąpią głównie zboża jare, tj. pszenica oraz jęczmień.

pszenica ozima, odmiana Linus (fot. M.Stańczyk)
Pszenica ozima, odmiana Linus (fot. Marcin Stańczyk).

Wielkopolska: niestety lustracje plantacji pszenicy i jęczmienia ozimego na terenie północnej i wschodniej Wielkopolski oraz ocena obsady żywych roślin wykazały dużą skalę wymarznięć w tych rejonach. Nawet plantacje obsiane odmianami o teoretycznie wysokiej mrozoodporność nie stanowi podstawy uzyskania satysfakcjonującego plonu. Rośliny takie – choć wykazują żywotność – muszą praktycznie od nowa budować masę i nie gwarantują zwrotu poniesionych nakładów w przyszłości. Pojawia się zatem pytanie: czym zastąpić zlikwidowaną plantację? Widać utratę zaufania do uprawy kukurydzy, dwa poprzednie lata nie rozpieszczały nas plonami. Myślę, że nie należy spodziewać się drastycznego zwiększenia areału. Zasiewy zbóż jarych w znacznym stopniu będą musiały zastąpić rzepak oraz oziminy. Dużo lepiej wygląda sytuacja w środkowej i południowej Wielkopolsce. Zima praktycznie nie zaszkodziła uprawom, a rolnicy przygotowują już opryskiwacze i myślą o pierwszych zabiegach.

Pszenica ozima na poletkach demonstracyjnych w Budziejewie (fot. P.Talbierz)
Pszenica ozima na poletkach demonstracyjnych w Budziejewie (fot. Paweł Talbierz).

Kujawy: oziminy, które przetrwały styczniową falę przymrozków, nie wyglądają zadowalająco. Te, wysiane po burakach czy kukurydzy, wyglądają znacznie lepiej, przede wszystkim mają zdrowy węzeł krzewienia. Plantacje wysiane w terminie wcześniejszym bądź optymalnym, mimo dużo lepszego rozkrzewienia na jesieni, dzisiaj mają przemarznięty węzeł krzewienia oraz brunatne zabarwienie. Rolnicy podejmują decyzje o przesiewach. Dotyczy to około 50-70% plantacji pszenicy ozimej, głównie z niską oceną mrozoodporności – poniżej 4°C. Plantacje jęczmienia ozimego wymarzły praktycznie w 100%. Poziom wymarznięcia pszenżyta waha się w przedziale 40-50% . Żyta przetrwały i kondycyjnie wyglądają najlepiej. Lustrując plantację, nie należy sugerować się wyglądem części nadziemnej, zaleca się wykopanie rośliny i dokonanie oceny stanu korzenia i węzła krzewienia. W przypadku przesiewów rolnicy decydują się na zboża jare, kukurydzę lub rzepak jary.

Różnice mrozoodporności odmian (fot. M.Kaczmarek)
Różnice mrozoodporności odmian (fot. Marcin Kaczmarek).

Na plantacjach zbóż ozimych, na których wykonany został jesienny zabieg odchwaszczający, w glebie zalegają pozostałości substancji czynnych. Przed wyborem rośliny następczej należy sprawdzić, czy może zostać ona wysiana na danym stanowisku. Taką informację znajdziecie na etykiecie zastosowanego środka, u producenta bądź u nas na blogu w artykule „Przesiewy ozimin – poradnik ABC”. Należy liczyć się z tym, że po zastosowaniu niektórych substancji aktywnych, np. chlorosulfuronu, konieczne jest wykonanie głębokiej orki. Dla tych zbóż, które pozostaną, a spośród których wszystkie mają uszkodzenia mrozowe, w większym lub mniejszym stopniu bardzo ważna będzie dostępność i rozkład w czasie wody opadowej oraz składników pokarmowych w glebie, w tym startowe nawożenie nie tylko azotem (ważna jest forma chemiczna azotu oraz czas podania) – szczególnie w połączeniu z nawożeniem P i K, np.  w nawozach typu Nitrofoska. Makroskładnikami ważnymi dla regeneracji roślin będą także:  S, Mg, Ca oraz mikroskładniki. Tej wiosny szczególnie wskazane będzie zastosowanie nawożenia dolistnego (OPTI Zboża oraz Nano Active Forte) połączone z użyciem biostymulatorów, tj. Dynamic Cresco lub Kelpak, które powinny być zastosowane we wczesnych fazach rozwojowych roślin.

Pszenica wytworzyła jesienią głęboki system korzeniowy (fot. M.Mańkowska)
Pszenica wytworzyła jesienią głęboki system korzeniowy (fot. Marlena Mańkowska).

Pomorze: po kolejnej lustracji pól pod kątem oceny przezimowania ciężko wyciągnąć jednoznaczne wnioski dotyczące stopnia przezimowania. Ostatni silny spadek temperatury miał miejsce 17 lutego – w rejonie Grudziądza temperatura osiągnęła wartość -9°C. Spowodowało to kolejne pogorszenie stanu plantacji zbóż, które i tak nie wyglądały zadowalająco. Temperatura w styczniu przez kilka dni oscylowała w okolicach -20°C. Spowodowało to znaczne straty wśród odmian zarówno o niższej mrozoodporności, jak i tych, wyróżniających się mrozoodpornością od średniej do wyższej. Z najpopularniejszych odmian uprawianych w regionie, które wydają się pozostawać w niezłej kondycji, są Julius, Skagen oraz Platin. Spośród odmian zasianych na poletkach demonstracyjnych Tobac, Linus i Montana są w średniej kondycji, jednak w zależności od lokalizacji i terminu siewu sytuacja przedstawia się różnie. W znakomitej większości o przezimowaniu obok zimotrwałości decydował termin siewu. Straty w regionie szacuję od 30% do 60%.

odmiana Linus - stan na Pomorzu (fot. Wiączek)
Odmiana Linus – stan na Pomorzu (fot. Jacek Wiączek).

Mazowsze: stan upraw zbożowych po zimie zależny jest przede wszystkim od gatunku. Najbardziej ucierpiał jęczmień. Ok. 75% powierzchni tej uprawy kwalifikuje się do likwidacji. Zdecydowanie lepiej poradziła sobie pszenica – ok. 30% plantacji nie poradziło sobie z panującymi tej zimy warunkami. Istotny wpływ na tę sytuację miał wybór odmiany o odpowiednio wysokim stopniu zimotrwałości. Przetrwały bowiem te odmiany, które charakteryzowały się mrozoodpornością na minimalnym poziomie 4-4,5°C. Pszenżyto oraz żyto w większości przypadków dobrze poradziło sobie z trudną sytuacją, dlatego nie ma obaw o dalszy wzrost i rozwój tych zbóż wiosną. Wymarznięcie tak wielu upraw zmusza rolników z naszego terenu do zastąpienia ich roślinami jarymi. Na plantacjach tych dominować będą zboża jare, kukurydza oraz rośliny motylkowe.

Po lewej pszenzyto, po prawej pszenica - różnice w przezimowaniu (fot. S.Długoszewski)
Po lewej pszenżyto, po prawej pszenica – różnice w przezimowaniu (fot. Sławomir Długoszewski).

Łódzkie: na terenie centralnej Polski zboża ozime przetrwały zimę bardzo różnie. Jęczmień ozimy wymarzł w 100%, pszenica ozima zależnie od odmiany, pozostałe gatunki w większości przetrwały. W przypadku pszenicy ozimej wymarznięcia wystąpiły do 4 stopnia mrozoodporności – odmiany, które przeżyły, wyglądały bardzo różnie. Wyjątkowo dobrze w naszym terenie poradziły sobie odmiany Linus, Arkadia i Julius. Aktualnie stopień zniszczenia zbóż jest bardzo trudny do oceny, może to być przedział 20-30% pszenicy ozimej. W przypadku odmian, które ewidentnie wymarzły, rolnicy decydują się przesiewać głównie pszenicą jarą, jęczmieniem jarym, z powodu zapowiedzi kolejnej wiosny z deficytem wody w naszym rejonie mniej chętnie rzepakiem jarym.

Całkowicie wymarznięta nadziemna część pszenicy (fot. Ł.Pietrkiewicz)
Całkowicie wymarznięta nadziemna część pszenicy (fot. Łukasz Pietrkiewicz).

Lubelszczyzna: noworoczne spadki temperatury lepiej zniosły zboża – poza jęczmieniem, który w większości przypadków będzie przeznaczony do likwidacji. Większość pszenic, których wygląd do tej pory nie napawał optymizmem, zaczyna się regenerować i wygląda coraz lepiej – do tej grupy zalicza się Montana. W zależności od dalszego stopnia regeneracji można pokusić się o stwierdzenie, iż w różnych regionach województwa ok. 10% areału zbóż będzie przeznaczone do przesiewu. Pola z uszkodzonymi roślinami najprawdopodobniej zostaną zastąpione kukurydzą lub zbożami jarymi.

Najbardziej ucierpiały odmiany o niskiej mrozoodporności (fot. R.Prus)
Najbardziej ucierpiały odmiany o niskiej mrozoodporności (fot. Radosław Prus).

Podkarpackie: brak deszczu i susza, która wystąpiła jesienią 2015 roku, spowodowały opóźnienie zasiewów zbóż ozimych. Ziarno zasiane w tzw. „pył” leżało dość długo i czekało na odrobine wilgoci. Siewy zaczęły się w drugiej połowie września i przeciągały się nawet do początku listopada. Efektem było to, że zboża zasiane bardzo późno nie zdążyły zbudować wystarczającego systemu korzeniowego i przygotować się na przezimowanie. Rośliny rozhartowane dostały uderzenie mrozem bez okrywy śnieżnej.

Późno siana odmiana o średniej ocenie mrozoodporności (fot. P.Jóźwik)
Późno siana odmiana o średniej ocenie mrozoodporności (fot. Przemysław Jóźwik).

Dolny Śląsk: na ten moment stan przezimowania można ocenić na bardzo dobry. Większość plantacji nie ma problemu z wymarznięciami. Jest to zasługa głównie tego, że na początku roku, kiedy zawitały pierwsze większe mrozy, większość plantacji była przykryta śniegiem. Pozwoliło to odpowiednio zahartować rośliny i dobrze przygotować je do kolejnych mrozów. Na stan i stopień rozwoju roślin większy, negatywny wpływ miała susza, która wystąpiła podczas jesiennych zasiewów, niż późniejsza sroższa zima. W gorszym stanie są jedynie plantacje późno siane po uprawach kukurydzy czy buraków. Gospodarstwa, które wykorzystały ciepły początek grudnia i dokrzewiły plantacje późno siane, uzyskały bardzo dobre efekty. Opady śniegu i deszczu w naszym rejonie znacznie poprawiły też stosunki wodne na plantacjach, jednak jeszcze nie uzupełniły braków po ubiegłorocznej suszy. Większość upraw jest już po pierwszych zasileniach azotem, a coraz częściej jest on wzbogacony o siarkę. Pierwsi plantatorzy przygotowują się już do pierwszych zabiegów odżywkami i biostymulatorami.

Tekst opracowali Crop Managerowie PUH Chemirol: Joanna Korcz, Marcin Stańczyk, Sebastian Synowiec, Marcin Kaczmarek, Marlena Mańkowska, Jacek Wiączek, Sławomir Długoszewski, Łukasz Pietrkiewicz, Paweł Libera, Przemysław Jóźwik i Jan Franczak.


Kondycja rzepaku po zimie

$
0
0

Wcześniejszy wpis dotyczył stanu plantacji zbóż ozimych. Dzisiaj przedstawiamy Wam, jak na niekorzystne warunki pogodowe tej zimy zareagowały rzepaki. Na aktualną kondycję roślin wpływ miało wiele czynników: począwszy od doboru odmiany i terminu siewu, po glebę i panujące temperatury. Szczegóły znajdziecie w poniższej relacji naszych Crop Managerów.

Pomorze Zachodnie: sytuacja na polach rzepaku ozimego jest bardzo zróżnicowana w zależności od regionu. Generalnie, oceniając stopień uszkodzeń roślin, im bardziej na wschód, tym jest gorzej. Najlepiej sytuacja wygląda w południowo-zachodniej części województwa. W tym rejonie praktycznie nie ma mowy o konieczności likwidacji plantacji, ewentualne wymarznięcia dotyczą pojedynczych roślin. Jeśli chodzi o liczbę plantacji, które muszą zostać zlikwidowane ze względu na zbyt małą (lub praktycznie żadną) obsadę, to najgorzej jest w całej wschodniej części województwa. Tam szacowana liczba upraw rzepaku, które przezimowały, wynosi ok. 60%. Natomiast lustrując pola w środkowym i północno-zachodnim regionie, należy szacować, że przezimowało ok. 95%  plantacji rzepaku. Oceniając stopień przezimowania w zależności od odmian, należy zauważyć brak różnicy między roślinami odmian populacyjnych a mieszańcowymi. Można natomiast stwierdzić, iż plantacje siane we wcześniejszym terminie i dobrze odżywione przezimowały lepiej. Rośliny te miały większą rozetę liściową i były zdrowsze. Duże i dobrze rozwinięte liście ochroniły stożek wzrostu przed wpływem niskich temperatur. Wpływ na przezimowanie miała również odpowiednia regulacja pokroju roślin, te z krótszą, a zarazem grubszą szyjką korzeniową lepiej poradziły sobie z niekorzystnymi warunkami.

Prawidłowo skrócony rzepak jesienią (fot. J.Korcz)
Prawidłowo skrócony rzepak jesienią (fot. Joanna Korcz).

Żuławy: stopień uszkodzenia roślin rzepaku ozimego na terenie Żuław można ocenić na poziomie 20-25% i taki też procent plantacji zostanie bez wątpienia przesiany roślinami jarymi. W ocenie plantacji rzepaku ozimego uwzględniono głównie takie czynniki, jak np. typ odmian czy stopień faz rozwojowych zastanych przed zimą. Na poletkach ścisłych oraz polach uprawnych w gospodarstwach rolnych nie widać dużych różnic w uszkodzeniach pomiędzy odmianami hybrydowymi, a odmianami populacyjnymi. Warto wspomnieć, że odmiany populacyjne mają gorszy wigor początkowy i nie można sobie pozwolić na późny termin siewu. Odmienną sytuację obserwuje się w przypadku odmian hybrydowych. Wykazują one szybszy wzrost, co pozwala na opóźnienie siewu. Wyraźne różnice widać natomiast na polach, na których jesienią przeprowadzono zabieg fungicydowy wpływający na ochronę grzybobójczą oraz pokrój rośliny. Tam, gdzie rośliny zostały odpowiednio „skrócone”, plantacje prezentują się znacznie lepiej w stosunku do tych, na których zabieg nie został wykonany. Brak zabiegu regulującego powoduje zbyt mocne wysunięcie szyjki korzeniowej ponad powierzchnię gleby, co w końcowym efekcie wpływa na gorsze przygotowanie roślin do zimy. Trudna sytuacja ma także miejsce w przypadku plantacji, na których jesienią zauważono żerowanie szkodników glebowych, a zwłaszcza śmietki kapuścianej oraz chowacza galasówka. Na takich plantacjach występują duże uszkodzenia. Jest to związane głównie z działaniem śmietki, która powoduje uszkodzenie systemu korzeniowego. Najważniejszym czynnikiem powodującym wymarznięcie rzepaków jest jednak niekorzystny stan pogody. Zbyt długa i ciepła jesień spowodowała rozhartowanie roślin, które miały zbyt mało czasu, aby przygotować się do zimy, w konsekwencji czego doszło do ich wymarznięcia.

Porównanie wigoru 3 odmian rzepaku (fot. K.Szymula)
Porównanie wigoru trzech odmian rzepaku (fot. Kamil Szymula).

Mazury: biorąc pod lupę tegoroczne plantacje rzepaku ozimego w województwie warmińsko-mazurskim, należy z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że takiej sytuacji nie było od kilku lat. Większość plantacji została mocno przerzedzona (do 10-25 roślin/m2), a wiele z nich na dziś kwalifikuje się do likwidacji. Na taką sytuacje miały wpływ przede wszystkim wysokie mrozy na przełomie roku, które niespodziewanie nawiedziły teren północno-wschodniej Polski. W okresie tym nie zalegała pokrywa śnieżna, a rośliny nie zdążyły przygotować się do spoczynku zimowego. Na domiar złego po ociepleniu, które przyszło w połowie stycznia, w lutym przez kilka dni również wystąpiło wyraźne ochłodzenie z temperaturami od -6oC do -8oC w nocy. W tym okresie tylko w nielicznych miejscach regionu można było dostrzec niewielką okrywę śnieżną. Tam, gdzie zalegało choć trochę śniegu, plantacje wyglądają lepiej i na dziś widać wyraźnie, że rośliny ruszyły i rozpoczęła się wegetacja wiosenna. Na terenie, na którym okrywy śnieżnej nie było w ogóle, niska temperatura dodatkowo pogorszyła sytuację. Innymi czynnikami mającym wpływ na stan plantacji niewątpliwie były: odmiana, termin siewu, agrotechnika oraz ochrona połączona z dokarmianiem. Dziś wyraźnie widać, że te uprawy, które były siane z opóźnieniem (z powodu sierpniowej suszy), są w najgorszej kondycji. Można w tym przypadku zauważyć uszkodzoną szyjkę korzeniową wraz ze stożkiem wzrostu oraz przemarznięte korzenie znajdujące się w fazie rozkładu. Nie bez znaczenia pozostaje kwestia zastosowanej ochrony przed szkodnikami. Wiele z wykopanych roślin nosi liczne ślady żerowania śmietki kapuścianej oraz chowacza galasówka. Niemal 90% plantacji posianych późno – na przełomie sierpnia i września, nie przetrwało. Te rośliny, które zostały wysiane zgodnie z terminem oraz otrzymały we wrześniu dawkę startową azotu (ok. 40 kg/ha) połączoną z zabiegiem fungicydowym i dokarmianiem nalistnym, rokują lepiej. W konsekwencji powyższego rośliny miały wytworzone co najmniej 6-8 liści, a dzięki nalistnemu nawożeniu mikroelementami zagęściły soki komórkowe, co pozwoliło na lepsze przetrwanie ciężkich warunków tegorocznej zimy. Na terenie Warmii i Mazur na chwilę obecną ok. 40% plantacji zostało zakwalifikowane przez klientów do przesiania. Głównymi uprawami w tej sytuacji będą pszenica jara i motylkowe, natomiast u części gospodarzy, którzy prowadzą hodowlę, zostanie zwiększony areał kukurydzy. Niektórzy rolnicy mimo niewielkiej obsady nawet 10 roślin/m2 jednak decydują się na pozostawieniem plantacji – pod warunkiem, że wysiane zostały odmiany hybrydowe o wysokim wigorze wiosennym.

Stan plantacji na Mazurach (fot. E.Lech)
Stan plantacji na Mazurach (fot. Emilian Lech).

Wielkopolska: Miniona zima po raz kolejny okazała się sroga, a szczególnie dała się we znaki rzepakom w regionach, w których okrywa śnieżna była niewystarczająca. Optymalnie rozwinięty rzepak na koniec jesiennej wegetacji powinien mieć 10-12 liści i szyjkę korzeniową o średnicy minimum 12-15 milimetrów. Jest to o tyle istotne, że te dwa parametry są najlepszymi prognostykami przyszłego plonu rzepaku. Stan plantacji na terenie Wielkopolski w zdecydowanej mierze jest dobry lub bardzo dobrego. Najwięcej uszkodzeń w rzepaku można się spodziewać na wschodnich rubieżach województwa. Wielkość przesiewów kształtuje się w przedziale od 5-7% w regionie kalisko-ostrowskim do nawet 15-20% plantacji na terenach północno-wschodnich powiatów sąsiadujących z Kujawami. Na licznych polach powodem wymarznięcia był nie tylko mróz, ale także stan fitosanitarny uprawy. Brak ochrony insektycydowej lub nieskuteczność tego zabiegu powodowały, że liczne uprawy zostały zaatakowane przez larwę śmietki. Rezygnacja z jesiennych zabiegów herbicydowych na rzecz wiosennej korekty również przyniosła negatywne skutki w postaci obniżonej tolerancji na niskie temperatury. Zdecydowanie lepiej poradziły sobie odmiany mieszańcowe, które posiadają większy, genetycznie uwarunkowany wigor jesienny niż odmiany liniowe. Zauważyć można także różnice odmianowe, szczególnie jeśli chodzi o parametr mrozoodporności.

Rzepaki na południowym-wschodzie Wielkopolski (fot. L.Szewczuk)
Rzepaki na południowym wschodzie Wielkopolski (fot. Leszek Szewczuk).

Kujawy: po nastaniu mrozów na przełomie 2015 i 2016 roku wielu rolników na Kujawach zadawało sobie pytanie: czy uprawy rzepaku nie ucierpiały? Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Po pierwszej odwilży w trzeciej dekadzie stycznia na polach rzepaku można było wyczuć charakterystyczną woń. Już wtedy było wiadomo, że wystąpią straty w uprawach. W części upraw w szybkim czasie doszło do całkowitego zamarcia roślin, ale wiele plantacji dość długo utrzymywała się w dobrej kondycji. Jednak z biegiem czasu, a dokładniej od drugiej dekady lutego coraz więcej plantacji zaczęło zamierać. W pierwszej kolejności wypadły odmiany populacyjne i część mieszańcowych. Jednak na dziś bardzo mało plantacji rokuje pozostanie, ponieważ obsada roślin żywych na 1 m2 zbliża się lub spadła poniżej 20 szt. Wygląd wielu roślin może świadczyć o ich dobrej kondycji, jednak po wyrwaniu i przekrojeniu roślin – nie ma miejsca na optymizm. Moją ocenę potwierdzają likwidatorzy z firm ubezpieczeniowych – 90% plantacji kwalifikują do likwidacji. Jeśli na „polu bitwy” pozostaje rzepak, to w większości przypadków jest to odmiana Rohan. Na roślinach rzepaku ozimego widoczne są uszkodzenia korzenia spowodowane jesiennym żerowaniem larw śmietki. Jest to pokłosie moratorium na stosowanie zapraw insektycydowych nałożonego przez Unię Europejską. Plantacje, które kwalifikują się do dalszego prowadzenia, będą wymagały dobrej ochrony i w ich przypadku nie można pozwolić sobie na jakiekolwiek zaniedbania. Osłabiony przez mróz i szkodniki rzepak będzie szczególnie narażony na presję chorób grzybowych. Chowacze, słodyszek i pryszczarek kapustnik nie zrezygnują z żerowania, a ich presja może się wręcz nasilić. Ważnym zabiegiem w początkowym okresie wzrostu rzepaku, gdy pojawią się młode liście, będzie stymulacja i odżywienie dolistne. Będzie to szczególnie istotne z powodu uszkodzonych korzeni. Jest to konieczne, aby wykorzystać zdolności regeneracyjne tej rośliny.

fot. R.Mlicki
Fot. Rafał Mlicki

Pomorze: podczas dokonywania oceny stanu przezimowania rzepaku ozimego zauważyliśmy, że dodatkowym wektorem wymarznięć okazały się jesienne uszkodzenia spowodowane przez śmietkę rzepakową. Mimo iż rośliny wyglądają na zdrowe, to po wyrwaniu z gleby wychodzi na jaw, że system korzeniowy jest całkowicie uszkodzony. Dlatego tak ważna podczas lustracji upraw jest ocena przezimowania przede wszystkim części podziemnej roślin. Z poczynionych obserwacji wynika, iż odmiany hybrydowe siane na równi z odmianami populacyjnymi są w zdecydowanie lepszej kondycji. To potwierdza prawidłowość wyboru, którego kilkanaście lat temu dokonano w licznych hodowlach rzepaku ozimego, stawiając na odmiany mieszańcowe. Często powtarzane przez nas hasło, że rzepak ozimy buduje plon jesienią, ma w tym roku duże znaczenie. Rośliny o drobnym pokroju, często zagęszczone z jesieni nie miały ostatecznie szans w zetknięciu z kilkunastostopniowym mrozem. Większość z plantatorów wysiała nawozy siarkowo- potasowe, a część również azotowe (w drugiej połowie lutego). To bardzo dobre posunięcie. Jednakże nie widać znaczących efektów tych działań ze względu na panujące w ostatnim czasie chłody. Na podstawie obserwacji można śmiało stwierdzić, iż straty odmian populacyjnych mogą sięgać w niektórych rejonach nawet 50-60%, a hybrydowych 20-30%.

Przemarznięty i uszkodzony korzeń rzepaku (fot. K.Taterka)
Przemarznięty i uszkodzony korzeń rzepaku (fot. Karol Taterka).

Mazowsze: lustrując plantacje rzepaku na Mazowszu, można stwierdzić, że ich kondycja jest daleka od satysfakcjonującej. Na chwilę obecną nawet 50% plantacji kwalifikuje się do likwidacji. Największy wpływ na przezimowanie rzepaku miała jego faza rozwojowa jesienią. Przezimowały te rośliny, które zdążyły odpowiednio rozbudować rozetę i system korzeniowy. Ten sezon dobitnie udowodnił, jak ważna jest agrotechnika – optymalny termin siewu, jesienne odżywienie roślin oraz odpowiednia ich regulacja. Drugim bardzo istotnym elementem decydującym o przezimowaniu rzepaku było odpowiednie dobranie odmiany. Po raz kolejny na terenie Mazowsza bardzo dobrze sprawdziła się odmiana mieszańcowa Rohan. Należy podkreślić, że odmiany mieszańcowe w odróżnieniu od odmian populacyjnych dużo szybciej regenerują się po trudnym okresie, który wystąpił na przełomie roku.

20160308_160428

Łódzkie: na terenie województwa łódzkiego sytuacja rzepaku ozimego nie przedstawia się najlepiej – występują rejony, w których źle przezimowało nawet ok. 40% plantacji. W większości wypadków doszło do znacznego obniżenia liczby roślin na m2, a są również przypadki, w których doszło do całkowitego wymarznięcia roślin. Taki stan w dużej mierze jest spowodowany złym rozwojem roślin na jesieni i nieosiągnięciem przez nie prawidłowej fazy rozwojowej przed wejściem w stan spoczynku. Dzieła dopełniły ciepła zima i nagły spadek temperatury w styczniu. W większości gospodarstw jesienią mogliśmy znaleźć zarówno plantacje, które osiągnęły prawidłowy rozwój 10-12 liści i grubą szyjkę korzeniową do 12 mm, jak i te, będące w niskich stadiach rozwojowych. Zdarzały się też plantacje zlikwidowane na jesieni. Ta zima pokazała, że stopień rozwoju roślin jest bardzo ważny. Bardzo dobrze przezimowała odmiana Rohan (F1), dobrze poradziła sobie Polana (F1), a z odmian populacyjnych – Galileo.

Plantacja rzepaku na poletkach demo w Suchodębiu (fot. M.Piotrowski)
Plantacja rzepaku na poletkach demo w Suchodębiu (fot. Michał Piotrowski).

Lubelszczyzna: wiosna przywitała nas dość ponurym widokiem. Gdzie nie spojrzeć, niezależnie od rejonu z powodu styczniowych mrozów rzepaki pobielały, a zboża porudziały. Dokonując wiosennej lustracji na polach, u części rolników zauważa się resztki rzepaku i niestety te pola nadają się tylko do zaorania. Problemy z uprawą, jesienna susza, opóźnione siewy  i marne wschody oraz duże spadki temperatur w styczniu zrobiły swoje. Po ostatnich rozmowach z rolnikami szacuję, iż likwidacji może ulec ok. 40% areału. Ta część roślin, która na dzisiaj przeżyła, nie jest do końca prawdziwym odzwierciedleniem sytuacji. Jeśli spróbujemy wyrwać roślinę z ziemi, okazuje się, że część rzepaku żyje,  natomiast część roślin, mimo że rozeta jest jeszcze zielona, wychodzi z ziemi z obgniłym korzeniem. W sytuacjach nagłych spadków temperatur bez okrywy śnieżnej i braku zahartowania plantacji ogromne znaczenie ma także poprawna ochrona insektycydowa. Żerujące larwy pchełki ziemnej czy śmietki kapuścianej mogły mieć wpływ na obecny stan plantacji, co da się zauważyć przy wnikliwej ocenie systemu korzeniowego. Pierwsze dawki azotu i siarki są siane na plantacjach dobrze rokujących. Do przesiewów często wybierane będą rzepaki jare, natomiast w większości areał stanowić będzie jęczmień jary, częściowo pszenica jara oraz grochy.

Korekta powschodowych zabiegów w rzepaku będzie częsta tej wiosny (fot. R.Prus)
Korekta powschodowych zabiegów w rzepaku będzie częsta tej wiosny (fot. Radosław Prus).

Podkarpackie: bardzo trudne warunki zasiewów w roku 2015, tj. susza i wysokie temperatury, opóźniły i przesunęły dość znacząco siewy rzepaku ozimego. W większości terminem siewu był początek września. Wschody były bardzo nierówne, 20% plantacji rolnicy zlikwidowali od razu na początku grudnia. W planach mają je zastąpić plantacjami kukurydzy lub zbożami jarymi. Na dzisiaj gołym okiem widać, iż rzepak odmian hybrydowych wygląda dużo bardziej obiecująco niż rzepak odmian populacyjnych. Rzepaki hybrydowe bardzo dobrze zniosły ciężkie warunki atmosferyczne i w rezultacie rośliny nabrały zdrowego wyglądu ze świetnym wigorem i dobrym ukorzenieniem. Ciepła jesień powodowała nasilenie nalotów śmietki oraz chowacza galasówka. Odmiany populacyjne bardzo źle radziły sobie z suszą i w efekcie wschody były bardzo nieregularne. Rośliny wolno się rozwijały, a system korzeniowy nie był aż tak rozbudowany jak u odmian hybrydowych. Z moich obserwacji wynika, że ok. 30% rzepaków na terenie województwa podkarpackiego niestety nie przetrwało zimy.

Odmiany hybrydowe lepiej poradziły sobie z warunkami pogodowymi niż odmiany populacyjne (fot. P.Jóźwik)
Odmiany hybrydowe lepiej poradziły sobie z warunkami pogodowymi niż odmiany populacyjne (fot. Przemysław Jóźwik).

Dolny Śląsk: przebieg pogody w początkowym okresie wznowienia wegetacji miał duże znaczenie dla rozwoju rzepaku w rejonie Dolnego Śląska. Po styczniowych mrozach, które poprzedziły kilkucentymetrowe opady śniegu, do dnia wykonania lustracji nie wystąpiły żadne inne niekorzystne czynniki pogarszające kondycję upraw. W efekcie na wielu plantacjach wysiano nawozy magnezowo-siarkowe oraz azotowe. Już w połowie lutego rolnicy podjęli ryzyko i wysiali  pierwszą dawkę azotu w celu regeneracji po zimie i pobudzenia roślin do wegetacji. Dotyczyło to szczególnie rzepaków  w słabej kondycji, które wymagały szybkiego dokarmienia. Dotychczasowa zima nie spowodowała w przeważającej większości województwa dolnośląskiego żadnych uszkodzeń, dzięki czemu przezimowanie szacowane jest na poziomie 95%, co dobrze rokuje w perspektywie dalszej wegetacji. Na dobrze rozwiniętych plantacjach odnotowano porażenie  suchą zgnilizną kapustnych (objawy widoczne tylko na liściach) oraz niewielkie porażenie czernią krzyżowych. Zaledwie w kilku miejscach w regionie zaobserwowano cylindrosporiozę. Istotny problem stanowią natomiast szkody spowodowane żerowaniem larw śmietki. Około 5-15% roślin ma mocno uszkodzony system korzeniowy, co znacząco opóźni wznowienie rozwoju, jak również wydajność i efektywność pobierania składników z gleby.

Oceny dokonali Crop Managerowie PUH Chemirol: Joanna Korcz, Kamil Szymula, Emilian Lech, Leszek Szewczuk, Cezary Olejnik, Rafał Mlicki, Karol Taterka, Mariusz Sielczak, Michał Piotrowski, Radosław Prus, Przemysław Jóźwik, Michał Laszczyński.

Bor – kluczowy mikroelement w uprawie rzepaku

$
0
0

Nawet w intensywnej technologii uprawy rzepaku niewielkie dawki mikroelementów mają kluczowe znaczenie dla plonu i jego jakości. Niedobór mikroskładników jest rzadko widoczny gołym okiem, ale należy pamiętać, że rzepak jest rośliną szczególnie wrażliwą na ich brak.

Zarówno w okresie jesiennym, jak i wiosennym odpowiednia dostępność boru, manganu, molibdenu czy cynku gwarantuje prawidłowy przebieg procesów fizjologicznych i strukturalnych. Jesienna aplikacja ma na celu uzyskanie prawidłowego pokroju roślin – odpowiednią wielkość rozety, grubą i mocną szyjkę korzeniową, głęboki system palowy, co w konsekwencji prowadzi do zwiększenia mrozoodporności oraz szybszego startu wiosennego.

DSC_0166
Fot. 1: Michał Laszczyński. Objawy niedoboru boru widoczne w szyjce korzeniowej.

W okresie wiosennej wegetacji kluczowymi składnikami odpowiedzialnymi za regenerację i przygotowanie do wzrostu rozety są: bor, mangan i cynk. Zwłaszcza prawidłowe zaopatrzenie rośliny w bor zapewnia jej właściwy rozwój w momencie intensywnego wzrostu. Charakterystycznym objawem niedoboru boru w rzepaku jest pusta przestrzeń znajdująca się pod szyjką korzeniową (por. fot. 1). Efekt jest tym większy, im większa jest średnica korzenia, w którym zaobserwowano niedobór. W konsekwencji brak części środkowej korzenia ogranicza prawidłowy przepływ wody i składników mineralnych z systemu korzeniowego do części nadziemnych.

Bor jest również niezbędny do utrzymania prawidłowej struktury szybko przyrastającej tkanki w pędzie głównym, a jego niedobór powoduje (podobnie jak w systemie korzeniowym) zmiany w miękiszu, co prowadzi do pękania łodyg.

Kolejnym krytycznym okresem jest początkowa faza pąkowania. W tym czasie należy zadbać o dostępność zarówno boru, jak i manganu oraz wapnia. Zapotrzebowanie rzepaku na bor wiosną waha się w granicach 400-600 g/ha, z czego największe pobranie przypada na okres od kwitnienia do wytworzenia nasion. Dlatego tak ważna jest jego aplikacja z odpowiednim wyprzedzeniem. W fazie kwitnienia bor korzystnie wpływa na rozwój i liczbę kwiatostanów.

W praktyce stosuje się jednoskładnikowe nawozy borowe w formie proszkowej oraz płynnej, a także wieloskładnikowe zawierające zazwyczaj zdecydowanie mniej tego składnika pokarmowego. Proszkowe nawozy borowe są wysoce bardziej skoncentrowane od płynnych – średnio o ok. 40%. Natomiast zaletą produktów o płynnej formulacji jest z pewnością bardzo dobra rozpuszczalność w zbiorniku opryskiwacza i brak problemów z mieszalnością. Na polach demonstracyjnych, na których odbędą się Warsztaty Polowe, już wkrótce zostanie zastosowany Bor Extra w dawce 1,5 kg/ha lub Cropvit B w dawce 2,0 l/ha jako uzupełnienie do wieloskładnikowego nawozu dolistnego Opti Rzepak, który zawiera także pozostałe niezbędne makro i mikroskładniki. W początkowej fazie pąkowania zastosujemy bogaty w wapń Nano Active w dawce 2,0 kg/ha. Ten makroskładnik jest słabo przemieszczany w roślinie i dlatego jego podanie w formie nawozu dolistnego znacząco wpływa na jakość kwitnienia i zawiązanych łuszczyn. Więcej o technologii nawożenia dolistnego przeczytają Państwo w agroporadach na naszym blogu.

D0432
Fot. 2: niska intensywność kwitnienia rzepaku może być spowodowana brakiem boru (źródło: K+S AG).

W fazie zawiązywania łuszczyn warto zadbać o dostępność manganu i cynku. Oba mikroskładniki zwiększają wykorzystanie i efektywność azotu, co powoduje zwiększenie liczby łuszczyn.

Termin zabiegu

Należy pamiętać, ze mikroelementy są słabo wchłaniane przez rośliny, nawet stosowane nalistnie. Dlatego w uprawach intensywnych zaleca się nawet trzy zabiegi w okresie wiosennym:

  1. Faza rozety, po wznowieniu wegetacji.
  2. Początkowa faza zielonego pąka.
  3. Faza tzw. opadającego płatka w połączeniu z zabiegiem T2.

Zabiegi dokarmiana mikroelementami w praktyce łączone są z zastosowaniem fungicydów i insektycydów. Zalecane jest, aby oprysk wykonywać wcześnie rano lub późnym wieczorem, a szczególnie wtedy, kiedy występują wysokie temperatury w ciągu dnia.

 

Michał Laszczyński, Crop Manager

 

*Fot. tytułowa: Karol Taterka. Objawy niedoboru boru na przemarzniętym korzeniu rzepaku.

Przysłowiowo o wiośnie

$
0
0

W marcu jak w garncu – rzecze ludowe przysłowie. A jak wiemy, przysłowia są mądrością narodu. Szczególne znaczenie mają porzekadła odnoszące się do warunków przyrodniczych. Przez setki lat ludzie obserwowali zmiany zachodzące w pogodzie wraz z kolejnymi porami roku. Zauważali pewne prawidłowości oraz ich konsekwencje następujące w regularnych okresach czasowych. Osobliwą rolę pełniły we wcześniejszych wiekach, gdy nie było codziennej prognozy pogody, a informacja zapisana na papierze była dla zwykłego śmiertelnika nieosiągalna. Przysłowia były sposobem przekazania wniosków z poczynionych obserwacji następnym pokoleniom. Porzekadła stanowiły swoistą meteorologiczną skarbnicę, w której dla istotnych dat istnieje nierzadko nawet kilka objaśnień.

I tak dla Niedzieli Palmowej znajdziemy następujące przysłowia:

  • Jeżeli Kwietnia Niedziela sucha, rok cały mokry, jeżeli mokra, rok suchy;
  • Gdy w Palmową Niedzielę słońce świeci, będą pełne stodoły, beczki i sieci;
  • Pogoda w Kwietnia Niedzielę wróży urodzajów wiele;
  • W Niedzielę Kwietnia dzień jasny, jest to dla lata znak krasny;
  • Gdy mokro w Kwietnia Niedzielę, rok się sucho ściele;
  • Kwietnia Niedziela zimna — i listopad zimny.

Nawet dziś, w dobie nowoczesnych technologii umożliwiających coraz dokładniejsze prognozowanie pogody, ta wiedza wciąż pozostaje aktualna.

ziemia
Rys. 1. Nachylenie osi obrotu Ziemi w stosunku do ekliptyki (źródło: Edukator.pl).

W szkole uczono nas że pierwszy dzień kalendarzowej wiosny przypada na półkuli północnej 21 marca. Natomiast ciekawostką jest zmiana daty rozpoczęcia astronomicznej wiosny. Od 2012 r. wiosna zaczyna się 20 marca, taki stan potrwa do roku 2043, w latach 2044-2101 wiosna odwiedzać nas będzie 19 lub 20 marca. W roku bieżącym jej początek wypadł 20 marca o godz. 5.30. Od tego momentu półkula północna otrzymuje więcej energii słonecznej niż południowa. Pory roku są wynikiem zmiany nachylenia osi obrotu naszej planety w stosunku do płaszczyzny jej ruchu okołosłonecznego (ekliptyki); dzięki tym zmianom przez pół roku na działanie promieni słonecznych bardziej wystawiona jest półkula północna, a przez drugie pół roku – półkula południowa. Punkt przecięcia ekliptyki z równikiem, w którym Słońce przechodzi z półkuli południowej na północną, nazywamy punktem Barana.

 

Leszek Szewczuk, Crop Manager

 

* Ilustracja tytułowa: Aries and Musca Borealis, przedstawienie Gwiazdozbioru Barana zamieszczone w publikacji Urania’s Mirror; or, a View of the Heavens, wydanej po raz pierwszy w Londynie w 1824 r. Źródło: Wikipedia, artykuł: Aries (constellation).

Wiosna, wiosna…

$
0
0

Obserwujemy, jak rośliny na polach budzą się do życia, a każdy ciepły dzień i ciepła noc powodują przyspieszenie ich wzrostu. Nadeszła wiosna i mimo że pogoda bywa jeszcze kapryśna, to zdecydowanie rozpoczął się okres najgorętszych prac na plantacjach.

To, jak szybko rośliny rozpoczną wiosenny wzrost, zależy w dużym stopniu od ich kondycji po zimie. W ostatnich dniach wraz z działem doświadczalnym PUH Chemirol objechałem plantacje, na których w czerwcu odbędą się Warsztaty Polowe. Ponieważ zróżnicowanie geograficzne obejmuje praktycznie cały kraj, mieliśmy okazję zobaczyć duże różnice w rozpoczęciu wegetacji. Po części wynikają one z szerokości geograficznej – i tak najwcześniej wegetacja rozpoczęła się w okolicach Legnicy i północno-zachodniej części województwa dolnośląskiego. Duży wpływ na jej ukształtowanie w tym sezonie miała również zima, jej przebieg oraz kondycja i stan roślin. Tam, gdzie zanotowaliśmy większe uszkodzenia mrozowe, rośliny potrzebują więcej energii do odbudowy. Przykład możecie zobaczyć na zdjęciu nr 1 i zdjęciu nr 2. Pierwsze zdjęcie zostało wykonane w Uniszowie (woj. dolnośląskie), drugie w okolicach Krasnegostawu w województwie lubelskim. Obydwie plantacje borykały się na jesień z tym samym problemem, mianowicie permanentną suszą, która utrudniła zarówno siew, jak i wschody oraz prawidłową ochronę plantacji. Co więcej, rzepak na Dolnym Śląsku został zasiany bardzo późno, w okolicach połowy września. Czynnikiem, który bardzo wyraźnie odbił się na kondycji tych plantacji był przebieg zimy. Na Dolnym Śląsku od końca grudnia do końca stycznia oraz następnie okresowo do końca lutego mieliśmy do czynienia z opadami śniegu. Powstała w ich wyniku okrywa ochroniła oziminy w newralgicznym okresie silnych mrozów na początku oraz w drugiej i trzeciej dekadzie stycznia. Co więcej dostarczyła także duże ilości wody, które niecałkowicie ale w zauważalnym stopniu uzupełniły braki wody w glebie. Na Lubelszczyźnie przebieg pogody był podobny, z tą wyraźną różnicą, że zabrakło śniegu, a tym samym zarówno ochrony przed zimnem, jak i wody. Efektem tego rośliny są silnie poprzemarzane, z małą ilością liści i obsadą na granicy opłacalności uprawy.

Rośliny rzepaku w Siennicy Różanej (woj. lubelskie)
Rośliny rzepaku w Siennicy Różanej (woj. lubelskie)
Stan rzepaku w Uniszowie (woj. dolnośląskie)
Stan rzepaku w Uniszowie (woj. dolnośląskie)

Wydłużający się dzień oraz wzrost dobowych temperatur powietrza sprawi, że zarówno jedna, jak i druga plantacja lada dzień rozpocznie wzrost wydłużeniowy. Rośliny słabsze wykształcą mniej rozgałęzień bocznych, będą też wolniejsze w rozwoju. Przy wydłużającym się dniu rośliny przechodzą z fazy wegetatywnej w generatywną, i tym samym dążą do jak najszybszego wydania potomstwa, czyli w pierwszej kolejności zakwitnięcia, a następnie wytworzenia łuszczyn. Zasadą, która potwierdza się w praktyce jest szybsze osiągnięcie fazy kwitnienia przez rośliny słabsze. Ich naturalną cechą jest wydanie jakiegokolwiek potomstwa, nie ma więc mowy o wysokim plonowaniu. Poprzez wykonywanie zabiegów ochronnych i pielęgnacyjnych wiosną możemy wzmocnić nawet te plantacje, które na chwilę obecną nie wyglądają dobrze. Szczególnie, że faza rozpoczęcia wydłużania pędu głównego jest idealna do zasilenia rośliny w odżywki, biostymulatory oraz fungicydy i insektycydy, które ochronią ją przed szkodnikami i patogenami. Na plantacjach pokazowych, które będziecie mogli Państwo zwiedzać w czerwcu, zastosujemy mieszaninę biostymulatora Kelpak w dawce 2 l/ha wraz z odżywką Opti Rzepak i borem.  

Rekomendacja odżywiania i biostymulacji: Kelpak 2,0 l/ha + Opti rzepak 3,0 kg/ha + Bor Extra/Cropvit B  2,0kg/l/ha

Zazwyczaj równolegle wykonuje się zabieg grzybobójczy, który podobnie jak jesienią spełnia także funkcję regulatora wzrostu, usztywniając pęd główny. Efektem tego jest także wyrównany łan, szczególnie widoczny w okresie kwitnienia. Chorobami z którymi spotykamy się w tym sezonie są z pewnością sucha zgnilizna roślin kapustnych (dużo zarodników przede wszystkim na plantacjach, gdzie po zimie pozostało wiele uszkodzonych liści) oraz czerń krzyżowych. Prawidłowo wykonany zabieg w tej fazie rozwojowej sprzyja także zdrowotności łodyg, i przeciwdziała efektowi wylegania rzepaku spowodowanego działalnością patogenów. Stosowany często tebukonazol, można przełamać nową substancją czynną – difenokonazolem, obecnym w fungicydzie Porter 250 EC, który jest wyjątkowo skuteczny, szczególnie w odniesieniu do suchej zgnilizny roślin kapustnych. Przy monitorowaniu plantacji proszę zwróćcie uwagę na naloty chowaczy łodygowych, które bardzo mocno uzależnione są od przebiegu temperatury nie tylko w dzień, ale także w nocy. Jeżeli przy ciepłym dniu, przez trzy kolejne noce temperatura powietrza przekroczy 7°C to wykonanie zabiegu owadobójczego jest jak najbardziej wskazane. Na poletkach zastosujemy najskuteczniejszą, powszechnie stosowaną substancję do zwalczania chowaczy łodygowych i wczesnego słodyszka rzepakowego, tzn. chloropiryfos w postaci insektycydu Pyrifos 480 EC, w dawce 0,6 l/ha. Dodatkowo, aby wzmocnić działanie kontaktowe i zabezpieczyć skuteczność zabiegu w niższych temperaturach dodamy Delcaps 050 CS (deltametryna) w dawce 0,1 l/ha

Rekomendacja zwalczania szkodników łodygowych: Pyrifos 0,6 l/ha + Delcaps 0,1 l/ha lub Pyrifos 0,6 l/ha + Sherpa 0,25 l/ha.

Nawozy borowe, szczególnie w formulacji proszku nie powinno się łączyć z insektycydami w formulacji mikrokapsuł (CS). Może nastąpić „zważenie” cieczy roboczej, które w skrajnych przypadkach uniemożliwi wykonanie zabiegu. Zależy to w dużej mierze od twardości wody, i problemów z rozpuszczeniem boru. Ważne jest, aby wpierw wymieszać insektycyd z wodą, a następnie dodać bor. Innym wariantem jest zastosowanie naszej drugiej rekomendacji, która nie zawiera produktu w formulacji mikrokapsuł. Ze względu na bardzo dobre wyniki skuteczności mieszaniny Pyrifos + Delcaps rozważcie rozdzielenie na dwa zabiegi zwalczania szkodników i zastosowania mikroelementów, w tym boru.

W następnym wpisie słów kilka o najbliższych zagrożeniach w rzepaku. Zapowiada się ciepły weekend, a to oznacza początek walki z chowaczami łodygowymi…

Chowacze łodygowe nadlatują

$
0
0

Wystarczy kilka dni wysokiej jak na tę porę roku temperatury, aby uaktywniły się chowacze łodygowe. Pierwsze odłowy w żółtych naczyniach były widoczne już po wyjątkowo ciepłym wielkanocnym poniedziałku. Prognozy na weekend dotyczące pierwszych dni przyszłego tygodnia wskazują na ponowne ocieplenie, które pobudzi chrząszcze do wylotu. Z dużą dozą prawdopodobieństwa w najbliższych dniach będziecie musieli wykonać na plantacjach rzepaku zabieg owadobójczy.

Wraz z początkiem wiosny na plantacje rzepaku mogą nalatywać dwa gatunki chowaczy: brukwiaczek oraz czterozębny. Podczas planowania zabiegu pamiętajcie, że do pełnej aktywności chrząszczy poza ciepłem w ciągu dnia potrzeba również temperatury powyżej 7°C przez trzy kolejne noce. Dopiero wtedy wykonany zabieg będzie w pełni optymalny. Podczas monitoringu plantacji korzystamy z metody „żółtych naczyń”. Zachęcamy Was także do wystawienia misek w kolorze żółtym na swoich polach rzepaku, ponieważ to najtańszy i najprostszy sposób, aby trafić w punkt z terminem zabiegu insektycydowego. Należy przy tym spełnić kilka warunków:

  • stosować pojemniki barwy żółtej, jak najbardziej zbliżonej do koloru kwiatów rzepaku;
  • pamiętać, aby pojemniki miały przy krawędziach małe otworki, które zapobiegną w razie wystąpienia opadów wylewaniu się wody wraz z odłowionymi szkodnikami;
  • do wody znajdującej się w pojemnikach dodawać kilka kropli płynu zmniejszającego napięcie powierzchniowe (np. płyn do mycia naczyń), a w czasie mrozów naczynia można napełniać zimowymi płynami stosowanymi do spryskiwaczy szyb samochodowych;
  • umieszczać pojemniki na wysokości roślin, a w miarę wzrostu rzepaku regulować wysokość zamocowania;
  • żółte naczynia ustawiać około 20 m w głąb plantacji, licząc od jej brzegu, a na dużej powierzchni rzepaku – po każdej stronie pola;
  • kontrolować naczynia regularnie o tej samej porze dnia, najlepiej w południe.

Monitoring plantacji - wystawienie żółtych naczyń (fot. Paweł Talbierz)
Monitoring plantacji – wystawienie żółtych naczyń (fot. Paweł Talbierz).

Ponieważ na plantacje w tym momencie mogą nalatywać obydwa gatunki chowaczy łodygowych, przydatna będzie wiedza na temat różnic w wyglądzie tych chrząszczy.

CHOWACZ BRUKWIACZEK

próg ekonomicznej szkodliwości
10 chrząszczy w żółtym naczyniu / 3 dni 2-4 chrząszcze na 25 roślinach
  • długość chrząszcza: od 3,2-4 mm
  • ciało i pokrywy jednolicie szare, bez plamek, nogi długie, silnie zbudowane
  • jaja składane do otworów wygryzionych w młodych częściach roślin, najczęściej 1 cm poniżej wierzchołka pędu
  • larwa biało-żółta z ciemniejszą głową, beznoga, o długości 7 mm
  • larwy żerują gromadnie, co objawia się zahamowaniem wzrostu, a następnie wyginaniem i pękaniem łodyg

Chowacz brukwiaczek (fot. Henryk Wachowiak - IOR-PIB Poznań)
Chowacz brukwiaczek (fot. Henryk Wachowiak, IOR-PIB Poznań).
Uszkodzenia spowodowane żerowaniem chowacza brukwiaczka (fot. dr. G.Pruszyński)
Uszkodzenia spowodowane żerowaniem chowacza brukwiaczka (fot. dr Grzegorz Pruszyński, IOR-PIB Poznań).

 

CHOWACZ CZTEROZĘBNY

próg ekonomicznej szkodliwości
20 chrząszczy w żółtym naczyniu / 3 dni 6 chrząszczy na 25 roślinach

Chowacz czterozębny nalatuje na plantacje z reguły na przełomie marca i kwietnia, gdy rzepaki osiągną fazę BBCH 29-39 (od początku regeneracji wiosennej do końca fazy wydłużania pędu).

  • postać dorosła: od 2,5-3 mm długości, brązowa, łuskowato owłosiona
  • pokrywy skrzydeł z jasną, białawą plamą za tarczą szyjną
  • odnóża czerwono-brunatne
  • larwy długości 4-5 mm, zakrzywione do wewnątrz, białawe, bez odnóży, głowa żółto-brązowa
  • larwy żerują w ogonkach liściowych, nerwach głównych i we wnętrzu łodyg, w brązowych od odchodów chodnikach
  • uszkodzenia są trudne do zidentyfikowania, ponieważ nie występują tak jak u chowacza brukwiaczka skrzywienia lub zniekształcenia łodyg, stanowią natomiast doskonałe miejsce do wnikania patogenów w miejscu uszkodzeń

Chowacz czterozębny (fot. H.Wachowiak IOR-PIB Poznań)
Chowacz czterozębny (fot. Henryk Wachowiak, IOR-PIB Poznań).
Chowacz czterozębny - uszkodzenia (fot. dr Grzegorz Pruszyński IOR-PIB Poznań)
Chowacz czterozębny – uszkodzenia (fot. dr Grzegorz Pruszyński, IOR-PIB Poznań).

Jak zwalczać?

Zastosujcie najskuteczniejszą substancję czynną: chloropiryfos. Dzięki potrójnemu działaniu: kontaktowemu, wgłębnemu i gazowemu, nie tylko zwalczamy szkodniki w momencie zabiegu, ale również zabezpieczamy plantacje na kilka, kilkanaście dni. Zależy to od warunków pogodowych, fazy rozwojowej rzepaku i jego gęstości oraz intensywności nalotów. Na wzmocnienie działania kontaktowego, szczególnie jeżeli występują wahania temperatury, dołóżcie pyretroid, np. preparat Delcaps 050 CS lub Sherpa 100 EC.

Pyrifos 480 EC – dawka 0,6 l/ha + Delcaps 050 CS – dawka 0,1 l/ha

Pyrifos 480 EC – dawka 0,6 l/ha + Sherpa 100 EC – dawka 0,25 l/ha

DelCaps_packshot_2016_1l_www
Dowiedz się więcej o preparacie Delcaps 050 CS.
Pyrifos_packshot_2016_1l_www
Dowiedz się więcej o preparacie Pyrifos 480 EC.

Viewing all 157 articles
Browse latest View live